wtorek, 2 października 2018

Zapowiedź sezonu 2018/19 - Dallas Mavericks

Drogi Mateuszu,

Zacznijmy od powrotu do przeszłości, a konkretnie do początku lipca 2015. DeAndre Jordan, 27-letni center z Los Angeles Clippers, po raz pierwszy w karierze podejmuje samodzielną decyzję na temat swojego kolejnego kontraktu. Clippers po raz pierwszy w historii wyglądają zdecydowanie lepiej niż Lakers, opierając się na sile właśnie Jordana, Blake'a Griffina, i Chrisa Paula. Po rozpoczęciu terminu negocjacji kontraktowych, DeAndre daje się jednak przekonać Dallas Mavericks, że warto podpisać z nimi umowę, i spróbować sił w zupełnie nowym środowisku (które gwarantowało brak krzyków i obrazy Chrisa Paula). Jako że rozmowa odbyła się dopiero 3. lipca, Jordan i Mavericks dogadali się tylko werbalnie (oficjalnie kontrakty można podpisywać dopiero po 6. lipca). Nigdy wcześniej w historii nikt nie wycofał się z takiej dżentelmeńskiej umowy, więc cała liga traktowała przejście Jordana do Dallas jako "done deal".

Inne zdanie na ten temat mieli jego koledzy z drużyny, którzy przetransportowali się do domu DeAndre, wstawili na Twittera zdjęcie zamkniętych drzwi podpartych przez krzesło, i zabrali się do renegocjowania miejsca pobytu centra w nadchodzącym sezonie. Mark Cuban i jego Mavericks mogli tylko z przerażeniem obserwować jak pewność Jordana co do przeprowadzki upada, a następnie doznali kolejnego upokorzenia na rynku wolnej agentury, kiedy DeAndre zakomunikował światu że wróci do Los Angeles na prawie takich samych warunkach, jakie miał otrzymać od Dallas. Tym sposobem Mavericks do sali sław przegranych negocjacji, w której znaleźli się Chris Bosh, Chris Paul i Dwight Howard, dołożyli jeszcze Jordana. Z drugiej strony Clippers w tym samym składzie mieli kontynuować marsz w górę zachodniej konferencji, wieńcząc to upragnionym tytułem.

Jak się okazało, to pierwotnie niechętny na pozostanie DeAndre Jordan został w Los Angeles najdłużej. Chris Paul zmęczył się brakiem ostatecznego sukcesu i zorganizował sobie transfer do Houston (zeszłoroczny finał konferencji). Blake Griffin podpisał najwyższy możliwy 5-letni kontrakt, a następnie po pół roku bezceremonialnie wytransferowano go do Detroit Pistons. Dla Jordana nie pozostało nic innego jak grzecznie dograć sezon do końca, i zapytać Mavericks czy znajdą w sercu przebaczenie trzy lata po zdradzie. Dallas wybaczyło, i podpisało ze skocznym centrem jednoroczną umowę, jednocześnie rozwiązując podkoszowy problem nękający ich od 2012 roku. W NBA takie dziwactwa są na porządku dziennym.

W 2018 roku przyjście Jordana do Dallas oznacza kolejny krok w nowej erze Mavericks, którzy od dwóch sezonów strasznie cieniowali, zwłaszcza w porównaniu z niezmiernie udanymi dwiema poprzednimi dekadami. Dirk Nowitzki zestarzał się na tyle godnie, na ile ledwo poruszający się po boisku gigant potrafi, ale zarząd Mavericks nie potrafił dołożyć do niego drużyny, która odprowadziłaby go na zasłużoną emeryturę w glorii chwały. W tym roku (prawdopodobnie ostatnim dla Dirka) może to wyglądać trochę inaczej. Dwa ostatnie wybory w drafcie, czyli Dennis Smith Jr. i Luka Doncic wyglądają interesująco, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że Doncic trafia do ligi jako najbardziej utytułowany nastolatek w historii. Zanosi się na to, że kontrolę nad franczyzą po jednym znakomitym europejczyku przejmie kolejny (o którym sam Nowitzki mówi, że w wieku 19 lat prezentuje się o wiele lepiej, niż on jako 21-latek). W przyszłości możemy patrzeć na ten draft i obserwować przynajmniej trzy zespoły, które mogą pluć sobie w brodę rezygnując z wyboru Luki.

Z drugiej strony cieszy fakt, że Doncic trafił do dobrze zarządzanego zespołu, z trenerem, który nie musi martwić się o swoją posadę. Pozostałe drużyny, czyli: Phoenix Suns (wybierali z nr. 1) cały czas próbują odnaleźć nową tożsamość, Sacramento Kings (nr 2) to wieloletnia patologia, marnująca nawet takie talenty jak DeMarcus Cousins, a Atlanta Hawks (nr 3) postawili na Trae Younga, ale też znajdują się w o wiele wcześniejszym etapie odbudowy niż Dallas. W Teksasie nie będzie tragedii, nawet jeśli słoweńskiemu fenomenowi zejdzie trochę dłużej na dostosowaniu się do ligi.

Wspomniany wcześniej DeAndre Jordan wzmocni defensywę blokując przeciwnikom drogę do kosza i ściągając wszystkie zbiórki w pobliżu. Pomimo 30 lat, cały czas potrafi rozpędzić się do kosza i pakować piłki z potworną siłą, zwłaszcza, jeśli wspiera go taki podający jak Doncic. Jego atletyzm będzie stopniowo ulegał degradacji, ale jeszcze w tym sezonie zobaczymy niejedną powtórkę, w trakcie której Jordan zdemoluje mniejszych przeciwników.

Oprócz Jordana i młodzieży, skład Mavericks ma też kilku weteranów, którzy z niejednego pieca chleb jedli, i zazwyczaj przyczyniają się do zwycięskiej koszykówki. Harrison Barnes zdobył jeden tytuł z Golden State Warriors, a w Dallas dostał szansę popracowania nad akcjami indywidualnymi. Wes Matthews celnie rzuca za trzy, i wygląda o wiele lepiej, niż gdy pierwszy raz wrócił po zerwaniu ścięgna Achillesa. J.J. Barea i Dirk pracują nad swoją chemią i grą dwójkową od wielu, wielu lat. Nawet sam Nowitzki może przydać się w trudnych momentach sezonu.
Trener Mavericks, czyli Rick Carlisle uznawany jest za jednego z czołowych szkoleniowców w lidze, jest wymagający, ale jednocześnie kreatywny i wyciskający to, co może z mniej utalentowanych zawodników. Mając do dyspozycji więcej talentu niż w poprzednich sezonach, możemy spodziewać się, że doprowadzi drużynę do takiego poziomu, że wizyta w Dallas oznaczać będzie twardą bitwę dla każdego, nawet najtrudniejszego rywala.

Dobry sezon dla Mavericks tak naprawdę oznaczać będzie początek powrotu, i godne pożegnanie z legendą, ale jeśli tylko pojawi się szansa na dotarcie do play-off, to na pewno nie omieszkają jej wykorzystać. Dalsza przyszłość leży na w rękach Doncica.

Przewidywania

Las Vegas widzi trudność konferencji, i nie wierzy w Lukę tak mocno, jak ja - over/under 34.5. Moim zdaniem Mavericks mogą być zaskoczeniem tego sezonu: 41-41. 

2 komentarze:

  1. Kurde, chciałem się wyróżnić tym razem i pokazać że wierzę w Dallas, a potem patrzę na Twoje typki i wychodzi że wcale się nie wyroznie. W takim razie 38-44

    OdpowiedzUsuń