wtorek, 16 października 2018

Zapowiedź sezonu 2018/19 - Sacramento Kings

Drogi Mateuszu,

Zacząłem przygotowywać arkusz kalkulacyjny z pensjami Sacramento Kings, i kiedy sprawdziłem nazwisko na szczycie na liście głośno się zaśmiałem. Najwięcej piniendzy z kasy Viveka Ranadive idzie do 37-letniego Zacha Randolpha, który po kilku dobrych latach w Memphis przygotował sobie emeryturę w Sacramento. Idąc dalej - Sacramento ma umowy opiewające na więcej niż 10$ milionów tylko z Randolphem i Imanem Shumpertem . Najlepsze kluby w NBA bez mrugnięcia okiem płacą gwiazdom po 30 baniek, a Sacramento przez 12 lat patologii nie mogło znaleźć nikogo, kto wart byłby godnego kontraktu. Chciałbym móc zainteresować się ich obecnym sezonem i kierunkiem, który obiorą Kings, ale nie widzę drogi, dzięki której mogłoby być inaczej niż zawsze.

Zacznijmy od draftu. Być może numer dwa w 2018, Marvin Bagley III zaskoczy wszystkich i okaże się tak samo dobrym zawodnikiem w lidze, jak był na uniwersytecie. Ponieważ wylądował w stolicy Kalifornii, obawiam się, że zobaczymy go w Anwilu Włocławek za cztery lata. Stare NBA przyjęłoby go z furią. Taki gość! Tak wysoko skacze? Tyle zbiera? Fajnie wsadza? Dawać go do meczu gwiazd.
Nowe NBA rozumie, że zawodnik, który odstaje od kolegów z uniwersytetu skocznością, niekoniecznie przeniesie to na pole z profesjonalistami. Bagley dominował frajerów w amatorskiej koszykówce, ale porównując go z pozostałymi graczami podkoszowymi z draftu (Ayton, Jackson, Bamba, Carter Jr.), na ten moment nie posiada żadnej umiejętności, która predysponuje go do powtórzenia sukcesu w NBA. Mój brak wiary opieram na fakcie, że zainteresowali się nim Kings. W przypadku, gdyby po raz pierwszy od bardzo dawna Sacramento podjęło dobrą decyzję, jestem gotowy wszystko odszczekać.

W najlepszym wypadku Kings będą najgorszym zespołem w konferencji, w najgorszym - w lidze. Dla normalnie prowadzonych organizacji oznacza to nagrodę w postaci wysokiego wyboru w drafcie. W przypadku Sacramento będziemy obserwować jak ich wynik na loterii wędruje do 76ers (jeśli Kings wygrają loterię), lub do Celtics (w każdej innej sytuacji). Smutna przyszłość nie odmieni się dla Kings, bez względu na to, jak pójdzie im w obecnym sezonie.

Powody do (umiarkowanego) optymizmu

De'Aaron Fox, wybrany w drafcie 2017, ma zadatki na ciekawego rozgrywającego. Dysponuje znakomitą szybkością i instynktem zabójcy (trafił rzut wygrywający spotkanie jako rookie). Aby dołączyć do czołówki ligi, Fox musi pracować nad rzutem z dystansu i podejmowaniem decyzji. Najczęstszą wadą młodych zawodników jest gra w jednym tempie i wykorzystywanie maksymalnej szybkości w każdej możliwej sytuacji. Nawet Russellowi Westbrookowi potrzebne było kilka sezonów do zrozumienia, że czasami hamulec odgrywa ważniejszą rolę niż gaz. Foxa wybrano w drafcie, ponieważ udowodnił na uniwersytecie, że potrafi wprowadzić do szatni atmosferę wygrywania. Pobyt w Sacramento wyciągnął najgorsze cechy z wielu zawodników, dlatego młody PG stoi przed dużym wyzwaniem.

Kings podjęli też ryzyko wybierając mocno utalentowanego, ale kontuzjowanego Harry Gilesa dwa lata temu. Młody center wchodzi do NBA mając za sobą dwie poważne operacje na kolanach. W zeszłym sezonie organizacja skupiła się na odbudowywaniu jego zdrowia. Grając w lidze letniej i przedsezonie, Giles ponownie zabłysnął umiejętnościami, które czyniły go tak wysoko ocenianym rekrutem. Prawdziwą odpowiedź uzyskamy dopiero, kiedy zmierzy się z trudnościami występów co drugi dzień, przeciwko poważnym rywalom.

Reszta składu to w najlepszym wypadku uzupełnienia, albo zawodnicy ławkowi. Ciężko zachwycić się kimkolwiek, skoro nie ma gwiazdy, wokół której można te uzupełnienia dopasować. Pozostałe słabe zespoły w lidze mają przynajmniej pojedyncze elementy, na których można zawiesić oko. Oglądanie Kings może grozić śmiertelnym znudzeniem.

Przewidywania

Over/under to 25.5. Przy Sacramento dla zasady daję under - 21-61

2 komentarze: