wtorek, 16 października 2018

Zapowiedź sezonu 2018/19 - San Antonio Spurs

Drogi Mateuszu,

Sezon jeszcze się nie zaczął, a San Antonio Spurs już dostali dwa razy w dziób. Pierwszym ciosem była kontuzja Dejounte Murraya, który miał przejąć obowiązki rozgrywającego po Tonym Parkerze (obecnie w Charlotte Hornets). W zamian za to, Murray zerwał więzadła w kolanie i zapewne w tym roku już go nie zobaczymy. Granie bez PG w NBA równa się katastrofie, więc na całe szczęście Spurs mieli w odwodzie Derricka White'a, młodego zawodnika, wybranego późno w drafcie, ale chwalonego z każdej możliwej strony. Wszyscy się cieszyli (oprócz Murraya), kiedy nagle nadszedł drugi cios - White doznał kontuzji stopy, eliminując się z gry na prawie dwa miesiące. Kto przejmie po nich schedę? Najprawdopodobniej Patty Mills, którego najważniejszym zadaniem do tej pory było dawanie Spurs dobrych minut, gdy Parker siedział na ławce. Australijczyk to niezły zawodnik, szczególnie w ataku, ale ze względu na nieduży wzrost i masę łatwo go stłamsić. Na zachodzie gra sporo mocnych fizycznie PG, którzy będą zakreślać w kalendarzu datę meczu z San Antonio na czerwono. Kultura Spurs automatycznie robi dobrych obrońców z przeciętnych obrońców, jednak przy stracie takiego talentu defensywnego jak Murray, cały system musi nabrać nowego kształtu. Grający pod koszem Pau Gasol, LaMarcus Aldridge, czy nawet nowy nabytek DeMar DeRozan też raczej nie słyną z twardej obrony.

Czy trener Gregg Popovich postawi zatem na ofensywę? Chyba nie będzie miał wyjścia. Po zeszłorocznym fiasko z Kawhim Leonardem, Spurs przystępują do sezonu bez konfliktu w swoich szeregach. Wytransferowanie największej gwiazdy z San Antonio do Toronto pozwoliło Spurs kontrolować chaos w swoich szeregach. Jednym z powodów, dla których dogadali się z Raptors był fakt, iż w zamian za Leonarda oczekiwali zawodnika o statusie gwiazdy.
Czas DeRozana w Toronto dobiegł końca, jako że nie potrafił pomóc drużynie przeskoczyć pewnego poziomu w play-off (albo umówmy się - LeBrona Jamesa). Swoje przywiązanie do Kanady (która była jego domem przez 9 lat) okupił złamanym sercem. Ten niespodziewany manewr ma swoje jasne strony, gdyż DeMar trafił to najbardziej profesjonalnego zespołu w lidze. Jeśli odda San Antonio tyle serca co Toronto, to koledzy z drużyny, trenerzy i kibice przyjmą go jak swego. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że szczyt jego umiejętności nie sięga tak wysoko jak Leonarda, to nie można nie docenić stabilności jego gry i trochę pozytywniejszej osobowości. DeRozan operuje na boisku w staroszkolnym stylu. Przede wszystkim rzuca dużo za dwa punkty, co nie spełnia obecnych standardów wydajności Jego praca nóg i przyłożenie się do rozwoju techniki przywołuje na myśl Kobe Bryanta (bez takiego talentu, ale też bez bycia absolutnym dupkiem). Kiedy DeRozan idzie do roboty, to może wybrać dowolne narzędzie, w metodyczny sposób krojąc obronę. Rezultat jego pracy to albo trafiony rzut, albo faul przeciwnika. Kreatywny trener (jakim jest Pop) znajdzie mu miejsce w warsztacie, i stworzy mu szanse, o jakich nie pomyślano w Toronto.

Wydaje się, że ofensywnie Spurs cofnęli się w czasie do lat 90. Ich najważniejszy ofensywny zawodnik, czyli Aldridge, również preferuje grę w półdystansie. Może to jakiś pomysł, aby na ligę która idzie w jedną stronę zareagować idąc w przeciwną?

Ten sezon oznacza też przywitanie się z nowym. W składzie Spurs nie ma Tima Duncana, Manu Ginobiliego i Tony'ego Parkera. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce 21 lat temu. Trener Popovich przejął także na siebie obowiązki selekcjonerskie reprezentacji USA. Wszyscy dobrze wiedzą, że powoli trzeba się z nim żegnać, ale jednocześnie pokładać nadzieję, że zostawi franczyzę w dobrych rękach. Wątpienie w Spurs to nie jest dobry pomysł, zważywszy jak dobrze ta maszyna funkcjonowała przez ostatnie dwie dekady, ale każda organizacja musi w końcu przejść swoją rewolucję. San Antonio dołączyło do dramatycznego serialu, jakim jest "NBA", walcząc cały poprzedni rok z Kawhi. Po tak burzliwym sezonie myślę, że marzą o stabilizacji.

Przewidywania

Las Vegas nie wierzy w Spurs. Eksperci nie chcą nie wierzyć w Spurs, bo zazwyczaj to słaba propozycja. Ta sama drużyna w zeszłym roku wygrała 47 spotkań praktycznie bez Kawhi, walcząc z dramą. DeMar DeRozan doda wartości. Over/under to 43.5. Nie czuję się aż takim kontrarianinem, aby kwestionować jedną z najlepszych franczyz w sporcie. Nie wiem czy awansują do play-off, ale na pewno nie odpuszczą - 46-36.

2 komentarze: