środa, 13 lutego 2019

Czy Los Angeles Lakers powinni zakończyć sezon LeBrona?

Drogi Mateuszu,

Miałem pomysł na tego posta jeszcze przed brzydką porażką Lakersów z Atlanta Hawks, ale taka wpadka wpakowała więcej mocy w moje myślenie. Może najkorzystniejszym działaniem dla LeBrona i jego przyszłości w Los Angeles, jest zakończyć ten sezon, dopóki nie zrobił sobie większej krzywdy? Oczywiście doskonale wiem, że szanse na to są mniej więcej takie, jak "Diablo: Wyścig o wszystko" na Złotą Palmę na festiwalu w Cannes, jednak chciałbym uargumentować moją propozycję.

1. LeBron zaliczył pierwszą poważniejszą kontuzję od wielu lat (nie wliczam do tego samodzielnego wysłania się na rekuperacyjne wakacje w 2015), naciągając notorycznie problematyczną pachwinę. Ze źródeł przeczytanych i zasłyszanych (dzięki, Błażej!) dowiedziałem się, że ten uraz wydaje się zdrowieć o wiele szybciej, niż naprawdę to robi, a łatwo nabawić się go ponownie. Dodatkowo, taka kontuzja ogranicza ruchliwość koszykarza, co jest szczególnie ważne w przypadku Jamesa, obchodzącego w tym roku 34. urodziny. Już od kilku sezonów LeBron bardziej przypomina radziecki, aniżeli niemiecki czołg - ciągle absolutnie nie do zatrzymania, ale da się go szybko obiec. Jeśli Bron planuje grać do czterdziestki, i osiągnąć większe sukcesy w dalszych latach swojego kontraktu w LA, to może warto odpuścić sobie ten sezon, w którym Lakers nie są w stanie złapać jakiegokolwiek rytmu w grze i zebrać się na serię zwycięstw, co prowadzi mnie do następnego punktu.

2. FiveThirtyEight daje Lakersom 31% szansę na awans do play-off, tuż za Los Angeles Clippers. Modele statystyczne nie umieją uwzględnić "efektu LeBrona", jednakże trudność tegorocznej zachodniej konferencji może okazać się zbyt grubym wyzwaniem nawet dla LeBrona i jego młodzieżowej kompanii. Mordercza walka o 8. miejsce wymagać będzie dramatycznego pościgu i poświęcenia, przede wszystkim ze strony Jamesa. Już w meczu Hawks, Król musiał zagrać ponad 37 minut, trzymając wynik w ryzach, i to przeciwko jednemu z najmłodszych i najsłabszych zespołów w lidze. 25 dodatkowych spotkań w tym stylu może oznaczać nawrót kontuzji, albo absolutne wyczerpanie przed play-off, gdzie jeszcze spotkałaby go kara w postaci batów od Golden State Warriors w pierwszej rundzie. Według Tankathon, przed Los Angeles stoi dziewiąty najtrudniejszy rozkład gier w lidze, a nie wszyscy zawodnicy dorośli do walki w kluczowym momencie, zwłaszcza, kiedy grają rozproszeni.

3. Jak czułbyś się w szatni, gdybyś dowiedział się, że stanowiłeś jedną z 9 potencjalnych opcji położonych na szalę w transferze Anthony'ego Davisa, który oczywiście nie doszedł do skutku? Od momentu, kiedy LeBron przybył do Miasta Aniołów, Brandon Ingram, Kyle Kuzma, Lonzo Ball, Josh Hart i inni, nie słyszą nic innego, jak to, jaką dysponują wartością dla reszty ligi, i na co można ich wymienić. Gdybyśmy mieli do czynienia z wieloletnimi weteranami, przyzwyczajonymi do tego, jak robi się ligowy dżemik, to atmosfera w szatni mogłaby się utrzymać.
Inaczej sprawa wygląda, kiedy wszyscy młodzicy próbują odnaleźć swoje miejsce na boisku i w ligowej rzeczywistości. zwłaszcza, kiedy ich życie wskoczyło na poziom trudności "hard", bo tego wymaga od nich obecność w szatni legendy koszykówki. James przez lata przyzwyczaił się do obecności zawodników, którzy go rozumieją, i próbują się dostosować. Publicznie wyraża zrozumienie i cierpliwość, ale obserwując upływający czas, ile ma jeszcze nerwów na dodatkową pracę jako au-pair? Gdy młodym graczom kłopoty zaprzątają głowę, a LeBron łypie na nich, jak na przeszkody w sprowadzeniu Davisa, to ciężko skupić się im na boiskowej produkcji. Taki Ingram wygląda na zawodnika, którego sukces boiskowy opiera się w 95% na tym, jaki panuje porządek w jego głowie, Lonzo nie może wykaraskać się z serii kontuzji, a Kuzma i Hart mimo jasno określonych umiejętności, nie zmienią trajektorii lotu franczyzy. Być może ponownie jak w zeszłym roku, należy dać juniorom czas i szansę na zaprezentowanie swoich największych atutów?

4. Zeszłoroczni Lakersi pod wodzą Luke'a Waltona zaskakiwali kompetentną grą w defensywie i szybkim tempem ataku. Stawianie na Ingrama jako wodza ofensywy opłaciło się, i w lutym 2018, tuż przed kończącą sezon kontuzją, naprawdę prezentował się jak ten zawodnik, którego wybrano na bazie potencjału w drafcie. Niekontuzjowany Lonzo także potrafi błyszczeć, a trener nie musi martwić się tylko i wyłącznie jak dopasowywać zmiany pod grę LeBrona. Szansa dla młodych na odetchnięcie, zabawę koszykówką bez presji może oznaczać znaczną odbudowę ich wartości, co kluczowe jest dla kolejnej próby negocjacji z New Orleans Pelicans (pod warunkiem, że ci znowu nie będą trollować Magica Johnsona i Roba Pelinki). Do tej pory Lakers próbowali sprzedawać ich potencjał, dobre trzy miesiące mogą oznaczać dołożenie do transakcji prawdziwej produkcji.

5. Granie młodymi zawodnikami (i częstsze przegrywanie) oznacza także zdobycie dodatkowego dobra, przemawiającego do pozostałych zespołów w rozmowach transferowych. Gdyby sezon skończył się w tej chwili, Lakers wybieraliby z 13. numerem w drafcie, i mieli 5% szans na wybieranie w pierwszej czwórce. Draftowi eksperci (którzy, muszę dodać, często się mylą) twierdzą, że ten draft poza kilkoma zawodnikami, szybko robi się słaby, stąd aby zachęcić potencjalnych kontrahentów, Lakers muszą próbować dostać się wyżej. Atlanta, Chicago, Cleveland, Phoenix i New York są poza zasięgiem, ale kilka innych zespołów obecnie znajdujących się poza play-off jeszcze całkiem mocno o nie walczy. Waszyngton, Dallas, Minnesota, Miami, czy nawet Orlando chcą walczyć o wysoką pozycję w konferencji, zamiast o ping-pongowe piłeczki. Gdyby LA przesunęło się chociażby na pozycję nr 9, to ich szanse na wybór w pierwszej czwórce wzrastają do 20%. Nie wiem, czy w porównaniu z Bostonem zmienia to równanie w sadze Anthony Davisa (Boston ma zarówno lepszych graczy, jak i ciekawsze wybory w drafcie do zaproponowania), ale w dodatkowa karta przetargowa w przypadku innych rozmów transferowych musi być ciekawsza, niż ultra-krótkie play-off.

LeBron James to zawodnik zbyt dumny i ze zbyt wielką kontrolą nad swoimi zespołami, aby pozwolić na taką sytuację. Dopóki stoi na własnych nogach, będzie spinał towarzyszy do walki, wierząc w to, że jego osobliwy i niezwykły talent pozwoli mu sprawiać same niespodzianki w postsezonie. Jeśli Los Angeles Lakers faktycznie chcą myśleć długofalowo, jak na przykład ich sąsiedzi zza miedzy, to może trzeba James'owi racjonalnie zaprezentować korzyści wynikające z dłuższych dla niego wakacji.

Michał