Drogi Mateuszu,
Kiedy jeden z najważniejszych zawodników w NBA, czyli Marquese Chriss z <sprawdzam na wiki...> Houston Rockets domaga się transferu, a mniej znany Anthony Davis ma w tym samym czasie czelność poprosić New Orleans Pelicans o to, aby wypuścili go wreszcie z więzienia błędnych decyzji i kiepskich sezonów, New York Knicks wykorzystują zamieszanie, aby w ich mniemaniu niezauważalny sposób, zrobić coś głupiego.
Kristaps Porzingis zrozumiał gdzie gra dosyć szybko. Jeszcze za czasów rządów Phila Jacksona odmawiał posezonowej rozmowy z naburmuszonym szefem i uciekał na Łotwę. Przecież widział wyraźnie krótkowzroczne ruchy transferowe i rozdmuchane kontrakty wydawane przebrzmiałym gwiazdom (Joakim Noah), albo niewartym tego zawodnikom (Tim Hardaway jr.). Potem obserwował wyganianie kijem Carmelo Anthony'ego, który nie dopraszał się przecież o "no trade clause" w kontrakcie. Na co dzień musiał prowadzić interakcje z jednym z najgorszych właścicieli w NBA, Jamesem Dolanem. Gdy zerwał więzadła, nie mógł być pewny, czy Knicks nie wykorzystają tego w negocjacjach i haniebnym obniżeniu wartości kontraktu, na który zasługiwał swoją grą. W końcu uznał, że ma dosyć przegrywania oraz otoczenia, i poprosił o prywatną konwersację na temat wizji rozwoju klubu ze Scottem Perrym, prezesem Knicks.
Jak się okazuje, szefowie NYK wykorzystali niezadowolenie KP przeciwko niemu, donosząc w mediach o tym, że marudzi na swój pobyt w Nowym Jorku, i stawiając go przed publiką jako czarny charakter w tej historii. Pod tą PR-ową przykrywką krył się jednak negocjowany wcześniej transfer z Dallas Mavericks, pozwalający Knicks pozbyć się kontraktów-albatrosów, a także niezadowolonego Porzingisa, wybranego przecież w drafcie jeszcze przez Jacksona. Tymi ruchami Scott Perry przygotował budżetowy grunt na ściągnięcie "prawdziwych" gwiazd do Nowego Jorku już latem. Gdy Knicks próbowali tego eksperymentu ostatnim razem w 2010, to zamiast LeBrona, Wade, czy Bosha, zatrudnili Amar'e Stoudemire i jego gumowe kolana. Być może tym razem mają jakieś informacje od np. Kevina Duranta, ale dopóki nie wybiegnie on w październiku na parkiet MSG w pomarańczowej koszulce, to nie mamy co wierzyć w insider trading, i powinniśmy traktować takie manewry jako czcze deklaracje.
Sama transakcja przedstawia się następująco: Kristaps, Courtney Lee, Tim Hardaway Jr. i Trey Burke idą do Dallas, w drugą stronę wędrują Dennis Smith Jr., Wes Matthews, DeAndre Jordan i prawdopodobnie dwa przyszłe wybory w drafcie.
Czego tu brakuje? Właściwej kompensacji, za jednego z najlepszych młodych graczy w lidze! Dennis Smith jeszcze nie zdążył niczego pokazać w lidze, i dopiero co 5 minut temu zaczął domagać się transferu. Nie wspominając już o tym, że Knicks mogli go wybrać zamiast Franka Ntilikiny w drafcie dwa lata temu. DeAndre Jordan w tym wieku okazuje się być balastem, zamiast pomocnym zawodnikiem. Wesa Matthewsa szkoda, ale jego termin przydatności, też powoli dobiegał końca. Dla Knicks najważniejszą informacją jest, że ich kontrakty kończą się latem, robiąc miejsce w budżecie na gwiazdy, a Smith ciągle ma nieodkryty potencjał.
Główną nagrodę w postaci Porzingisa zdobyło Dallas, jednocześnie biorąc na swoje barki zbyt wysokie kontrakty Lee i Hardawaya. Tajemnicą poliszynela jest jednak to, że każdy z tych zawodników (i nawet Burke) jest w stanie pomóc zespołowi. Lee to solidny weteran, trafiający trójki i broniący na rozsądnym poziomie, a Hardaway pomoże zdobywać punkty z ławki. Nie jest to specjalna kara za otrzymanie KP.
Czym ryzykują Mavericks? Po pierwsze, nadal nie wiadomo jak wygląda stan kolan gigantycznego, chudego kolesia, który co sezon boryka się z problemami zdrowotnymi. Dallas to jednak mądra organizacja, która na pewno spróbuje doprowadzić go do absolutnego porządku, i nie założy, że musi grać po 38 minut na mecz od powrotu. Po drugie, ze względu na możliwości kontraktowe Porzingisa, nie jest powiedziane, że przedłuży kontrakt z Mavericks. Już od tego momentu zacznie się gra negocjacyjna, ale wydaje mi się, że po obu stronach stołu istnieje chęć dogadania się. Na boisku nie mogę się doczekać sparowania Doncic -> Porzingis, bo Luka to najlepszy playmaker, z jakim przyjdzie grać KP w całej jego karierze.
Na oceny za wcześnie, ale fani Knicks po raz kolejny łapią się za głowy.
Kiedy jeden z najważniejszych zawodników w NBA, czyli Marquese Chriss z <sprawdzam na wiki...> Houston Rockets domaga się transferu, a mniej znany Anthony Davis ma w tym samym czasie czelność poprosić New Orleans Pelicans o to, aby wypuścili go wreszcie z więzienia błędnych decyzji i kiepskich sezonów, New York Knicks wykorzystują zamieszanie, aby w ich mniemaniu niezauważalny sposób, zrobić coś głupiego.
Kristaps Porzingis zrozumiał gdzie gra dosyć szybko. Jeszcze za czasów rządów Phila Jacksona odmawiał posezonowej rozmowy z naburmuszonym szefem i uciekał na Łotwę. Przecież widział wyraźnie krótkowzroczne ruchy transferowe i rozdmuchane kontrakty wydawane przebrzmiałym gwiazdom (Joakim Noah), albo niewartym tego zawodnikom (Tim Hardaway jr.). Potem obserwował wyganianie kijem Carmelo Anthony'ego, który nie dopraszał się przecież o "no trade clause" w kontrakcie. Na co dzień musiał prowadzić interakcje z jednym z najgorszych właścicieli w NBA, Jamesem Dolanem. Gdy zerwał więzadła, nie mógł być pewny, czy Knicks nie wykorzystają tego w negocjacjach i haniebnym obniżeniu wartości kontraktu, na który zasługiwał swoją grą. W końcu uznał, że ma dosyć przegrywania oraz otoczenia, i poprosił o prywatną konwersację na temat wizji rozwoju klubu ze Scottem Perrym, prezesem Knicks.
Jak się okazuje, szefowie NYK wykorzystali niezadowolenie KP przeciwko niemu, donosząc w mediach o tym, że marudzi na swój pobyt w Nowym Jorku, i stawiając go przed publiką jako czarny charakter w tej historii. Pod tą PR-ową przykrywką krył się jednak negocjowany wcześniej transfer z Dallas Mavericks, pozwalający Knicks pozbyć się kontraktów-albatrosów, a także niezadowolonego Porzingisa, wybranego przecież w drafcie jeszcze przez Jacksona. Tymi ruchami Scott Perry przygotował budżetowy grunt na ściągnięcie "prawdziwych" gwiazd do Nowego Jorku już latem. Gdy Knicks próbowali tego eksperymentu ostatnim razem w 2010, to zamiast LeBrona, Wade, czy Bosha, zatrudnili Amar'e Stoudemire i jego gumowe kolana. Być może tym razem mają jakieś informacje od np. Kevina Duranta, ale dopóki nie wybiegnie on w październiku na parkiet MSG w pomarańczowej koszulce, to nie mamy co wierzyć w insider trading, i powinniśmy traktować takie manewry jako czcze deklaracje.
Sama transakcja przedstawia się następująco: Kristaps, Courtney Lee, Tim Hardaway Jr. i Trey Burke idą do Dallas, w drugą stronę wędrują Dennis Smith Jr., Wes Matthews, DeAndre Jordan i prawdopodobnie dwa przyszłe wybory w drafcie.
Czego tu brakuje? Właściwej kompensacji, za jednego z najlepszych młodych graczy w lidze! Dennis Smith jeszcze nie zdążył niczego pokazać w lidze, i dopiero co 5 minut temu zaczął domagać się transferu. Nie wspominając już o tym, że Knicks mogli go wybrać zamiast Franka Ntilikiny w drafcie dwa lata temu. DeAndre Jordan w tym wieku okazuje się być balastem, zamiast pomocnym zawodnikiem. Wesa Matthewsa szkoda, ale jego termin przydatności, też powoli dobiegał końca. Dla Knicks najważniejszą informacją jest, że ich kontrakty kończą się latem, robiąc miejsce w budżecie na gwiazdy, a Smith ciągle ma nieodkryty potencjał.
Główną nagrodę w postaci Porzingisa zdobyło Dallas, jednocześnie biorąc na swoje barki zbyt wysokie kontrakty Lee i Hardawaya. Tajemnicą poliszynela jest jednak to, że każdy z tych zawodników (i nawet Burke) jest w stanie pomóc zespołowi. Lee to solidny weteran, trafiający trójki i broniący na rozsądnym poziomie, a Hardaway pomoże zdobywać punkty z ławki. Nie jest to specjalna kara za otrzymanie KP.
Czym ryzykują Mavericks? Po pierwsze, nadal nie wiadomo jak wygląda stan kolan gigantycznego, chudego kolesia, który co sezon boryka się z problemami zdrowotnymi. Dallas to jednak mądra organizacja, która na pewno spróbuje doprowadzić go do absolutnego porządku, i nie założy, że musi grać po 38 minut na mecz od powrotu. Po drugie, ze względu na możliwości kontraktowe Porzingisa, nie jest powiedziane, że przedłuży kontrakt z Mavericks. Już od tego momentu zacznie się gra negocjacyjna, ale wydaje mi się, że po obu stronach stołu istnieje chęć dogadania się. Na boisku nie mogę się doczekać sparowania Doncic -> Porzingis, bo Luka to najlepszy playmaker, z jakim przyjdzie grać KP w całej jego karierze.
Na oceny za wcześnie, ale fani Knicks po raz kolejny łapią się za głowy.