środa, 10 października 2018

Zapowiedź sezonu 2018/19 - Memphis Grizzlies

Drogi Mateuszu,

Przegrywające drużyny w konkretnym sezonie NBA należą do dwóch podgrup. Jedne, niczym ofiara losu w szkole, nie posiadają siły aby nie dostawać w mazak.
Pozostałe mierzą się z niespodziewanymi okolicznościami, jak na przykład poważna kontuzja najlepszego zawodnika. Memphis Grizzlies należy to tej drugiej kategorii, ponieważ przed ubiegłym sezonem celowali przynajmniej w walkę o awans do play-off. W osiągnięciu dobrego rezultatu przeszkodziła im kontuzja kostki Mike Conleya. Szybki rozgrywający (syn złotego medalisty olimpijskiego w trójskoku) to prawdopodobnie jeden z najbardziej niedocenianych koszykarzy w całej lidze. Ze względu na siłę tej pozycji na zachodzie, jeszcze nigdy nie wystąpił w meczu gwiazd, ale za to cały system gry Memphis polega na jego zdolności atakowania kosza i cierpliwym przygotowywaniu dobrych akcji dla niekoniecznie utalentowanych kolegów. Jego statystyki same w sobie nie powalają na kolana, ale brak Conleya w składzie zawsze zwiastuje poważne problemy dla Grizzlies. W zeszłym sezonie, drugi najlepszy zawodnik, Marc Gasol, wyglądał słabo i purtał się, ponieważ Memphis zauważyło swoją szansę na wzmocnienie składu i poprawienie przyszłości poprzez draft. Zawsze cieszy kiedy dobrze prowadzony zespół po pojedynczym słabym sezonie dostaje szansę na solidne wzmocnienie. Przez poprzednie siedem sezonów Memphis awansowało do play-off, zawsze szczycąc się twardą, staroszkolną defensywą. Ze względu na wiek głównych aktorów (Tony Allen i Zach Randolph), władze zdecydowały, że czas na przemianę skostniałej drużyny, pozostawiając w składzie tylko Conleya oraz Gasola, i dokładając do nich nowych zawodników.

W drafcie (wybór nr 4) Grizzlies wybrali Jarena Jacksona Jr., jednego z najmłodszych zawodników wchodzących do ligi, ale jednocześnie (podobno) jednego z najbardziej utalentowanych. Jeśli Jackson wypali, to Memphis kontynuuje linię znakomitych zawodników podkoszowych, która sięga do początku wieku i Pau Gasola. Nie ma lepszego mentora w lidze dla takiego zawodnika, niż Marc Gasol, a przy szybkim rozwoju Jacksona istnieje szansa, że będą się uzupełniać na boisku tak długo, jak Gasol będzie chciał grać. Triple J przykuł uwagę Grizzlies ze względu na zasięg ramion, intuicyjną grę w obronie, i ruchliwość pozwalającą mu pilnować zawodników na obwodzie. Pozostałe umiejętności to na razie surowizna, ale Jackson pokazał że nie boi się próbować rzucać z dystansu, a oszukać go pod koszem nie będzie łatwo.

W Memphis mocno trzymają kciuki aby wszystko wypaliło, ponieważ kosztowne decyzje z przeszłości dotyczące kontraktów nie pozwalają im łatwo sprowadzać zawodników. Krytyczna okazała się zwłaszcza umowa Chandlera Parsonsa, który do Grizzlies przychodził w glorii chwały, mając uzupełnić skład walczący o mistrzostwo. Z rzeczywistością zderzyły się jego kolana, powodując, że w dwa lata zagrał tylko 73 mecze, a umowa ciągle opiewa na około $50 milionów. Nikt w lidze nie zabierze go z Memphis, dlatego muszą wierzyć, że letni reżim treningowy z nowymi trenerami spowoduje pierwszy sensowny sezon Parsonsa w niebieskich barwach.
Jak widać, na razie wszystko opiera się na ryzykownym zdrowiu Conleya, Gasola i Parsonsa, więc powtórka z zeszłego sezonu to też realistyczny scenariusz. Na ten moment Memphis Grizzlies przystępują do sezonu z optymizmem, ale jeśli zaczną słabo, to muszą dokończyć słabo, inaczej ich wybór w drafcie przejdzie do Bostonu.

Przewidywania

Las Vegas widzi wiek, problemy, zachodnią konferencję i decyduje się nie wierzyć. Over/under stoi na zaskakująco niskim 34.5. Ja wybieram Grizzlies jako potencjalnych kandydatów do mocnej poprawy. Nie wiem czy wystarczająco mocnej na play-off, ale 41-41 uznaję za możliwe.



2 komentarze:

  1. 33-49, jeśli zawodnik jest kontuzjowany przez długi czas, to bajońskie kontrakty nie mają żadnego zabezpieczenia?

    OdpowiedzUsuń