wtorek, 16 października 2018

Zapowiedź sezonu 2018/19 - Utah Jazz

Drogi Mateuszu,

Gdy wybierasz z 13. numerem w drafcie, i trafisz na gwiazdę, to znaczy, że potrafisz znakomicie oceniać potencjał zawodników, i należy pogratulować twoim skautom. Jeśli dodatkowo ten wybór uzyskasz w transferze, zniechęcając drużynę przeciwną do wybrania twojego celu w drafcie, to twój zarząd wykonał doskonałą robotę. W przypadku rozwinięcia się tego zawodnika, i wskoczenia na wyższy poziom w play-off, ukłon należy się trenerom. Dziękujemy też zawodnikowi za to, że wykazał się odpowiednim profesjonalizmem i inteligencją w swoim pierwszym sezonie, dając fanom nadzieję na budowę nowej potęgi na zachodzie. Wszystko to w ojczyźnie Karla Malone'a i Johna Stocktona. Nowym zbawcą Utah Jazz jest Donovan Mitchell.

Taki transfer, jakiego Jazz dokonali z Denver Nuggets odmienia losy organizacji na lata. Jeszcze przed debiutanckim sezonem Mitchella, Utah dysponowało solidną obroną sterowaną przez Rudy Goberta oraz trenerem, który słynął z obsesyjnego przywiązania uwagi do szczegółów taktycznych i ich wykonania. Ucieczka Gordona Haywarda do Celtics zachwiała optymizmem w Salt Lake City, ale dzięki Mitchellowi sny o potędze szybko wróciły. Jazz przystępują do sezonu wiedząc, że ich obrona stanowi podstawę sukcesu. Kiedy wszyscy zawodnicy są zdrowi, Utah wytrąca wszystkie ofensywne atuty z ręki przeciwnikom. Joe Ingles i Mitchell ścigają rywali po obwodzie, a jeśli któryś się prześlizgnie, to pod koszem spotyka się z karzącym ramieniem sprawiedliwości Goberta. Głównym zadaniem Francuza pozostaje być zdrowym przez cały sezon, umożliwiając Jazz wystawianie najlepszej piątki jak najczęściej. W zeszłym sezonie miał problemy z kolanami, zwłaszcza po tym, jak Derrick Favors (kolega z drużyny) wpadł mu w nogi. Poza tym, Gobert jest w idealnym wieku, aby terroryzować ligę przez lata. Jazz liczą też na to, że wreszcie w pełni zdrowia rozegra się Dante Exum. Australijski rozgrywający był wysokim wyborem w drafcie, ale nieszczęśliwe kontuzje zastopowały jego karierę. Gdy gra widać dlaczego Utah zdecydowało się na danie mu szansy, ale w tym sezonie musi zacząć się spłacać, jeśli ma stanowić część następnego wielkiego zespołu Jazz.

Ofensywa Utah oprze się na rozwoju Mitchella i skuteczności Ricky Rubio, Jae Crowdera, Inglesa i Favorsa. Wszyscy lepiej pasują do siebie w defensywie, bo w ataku brakuje im umiejętności indywidualnego rozbijania obrony. Tu ma pomóc agresywność Mitchella. System ataku trenera Quina Snydera niweluje braki poszczególnych koszykarzy wykorzystując skomplikowany system zasłon, i położenie nacisku na podania piłki. W play-off taką egalitarną ofensywę łatwiej zastopować, zwłaszcza dysponując większym materiałem do analizy, ale w sezonie zasadniczym znakomicie sprawdza się przy praniu zespołów niedostatecznie skoncentrowanych na obronie. Do tego trzeba pamiętać, że taki Rubio to jeden z najlepszych podających w lidze. Piłka nie przykleja się do rąk pozostałych zawodników.

Niektórzy eksperci odważnie przewidują, że Jazz mogą być nawet drugim najlepszym zespołem na zachodzie. Ja chyba nie poszedłbym tak daleko, ale gdyby różnice między zespołami okazały się podobne do zeszłego roku, to nie zaskoczyłoby mnie trzecie miejsce. Utah przystępuje do sezonu z przewagą znajomości swoich możliwości. Przy założeniu, że dominują defensywnie od początku, zwycięstwa z października i listopada mogą okazać się kluczowe pod koniec sezonu. Ciężko też znaleźć jakikolwiek dramat, czy konflikt, który może zniszczyć chemię pomiędzy zawodnikami. W tej organizacji wszyscy znają swoje miejsce, i wiedzą, że nikt nie gra za zasługi.

Przewidywania

Las Vegas jest konserwatywne niczym Mormoni. 48.5 wydaje się nisko jak na over/under zespołu, który wygrał 48 spotkań rok temu. Moim zdaniem 52-30.

2 komentarze: