piątek, 12 października 2018

Zapowiedź sezonu 2018/19 - New York Knicks

Drogi Mateuszu,

Koszykarscy włodarze zawsze dają kibicom dwie ręce. Gdy w jednej trzymają promyk nadziei na przyszłość, to z drugiej od razu wymierzają zewnętrzniaka. Najpierw zatrudniono Phila Jacksona po to, by przywrócić powagę drużynie. Ten przedłużył kontrakt z Carmelo Anthonym, jednocześnie wpisując do kontraktu klauzulę blokady transferu przez zawodnika, co nie było obowiązkowe. Następnie wybrał w drafcie Kristapsa Porzingisa, który okazał się lepszy niż ktokolwiek przewidywał. Dla równowagi zaoferował 70 baniek rozpadającemu się Joakima Noah, zawalając budżet aż do teraz. Właściciel Knicks, James Dolan w końcu zrozumiał, że Jacksona zdecydowanie bardziej interesuje wypłata niż poważna praca nad zespołem i ostatecznie się o pozbył. Ruch w sam sobie sugerował myślenie długofalowe, ale przed ostatecznym pożegnaniem, Jackson wybrał jeszcze zawodników w drafcie. Z wyborem numer 9. najprawdopodobniej trafił nieźle, bo niedoświadczony rozgrywający Frank Ntilikina już jako rookie prezentował się twardo i mądrze w obronie.

Nowy prezes, Scott Perry, najpierw dogadał się z Carmelo Anthonym co do transferu do Oklahomy. Takie solidne wyczyszczenie budżetu oznaczało oczywiście, że natychmiast trzeba było te środki przepierdolić na 4-letni, $70 milionowy kontrakt dla absolutnego przeciętniaka Tima Hardawaya Jr. W trakcie ostatniego sezonu Kristaps wyglądał jak absolutny zbawca franczyzy, aż do momentu, kiedy jego kolano rozpadło się w starciu z nałożonymi oczekiwaniami. Knicks doczłapali się do reszty sezonu, przegrywając sporo spotkań, ale za mało, żeby wybierać naprawdę wysoko. Być może ponownie im się udało, gdyż Kevin Knox prezentował się bardzo dobrze zarówno w lidze letniej, jak i w przedsezonie, a Mitchell Robinson wygląda lepiej niż normalny zawodnik wybrany z 36 numerem..

Nawet jeśli za główny cel włodarze Knicks postawili sobie w tym sezonie rozwój młodych zawodników, w szczególności Ntilikiny, to natychmiast sami sobie zaprzeczyli przez zakontraktowanie co najmniej trzech dodatkowych rozgrywających. Na całe szczęście zatrudnili trenera, Davida Fizdale, znanego z rozwoju zawodników, i dali mu czteroletni kontrakt. W ten sposób przystępują do sezonu, trochę nie wiedząc jak wyważyć oczekiwania.

W Nowym Jorku muszą wykonać kilka kroków:

Po pierwsze: kontynuować czyszczenie budżetu, czy to przez transfery, czy wykupienie kontraktu Noah

Po drugie: zapewnić jak najwięcej minut wybranym przez siebie zawodnikom

Po trzecie: doprowadzić Kristapsa do stanu perfekcyjnej formy, i nie spieszyć się z jego powrotem na boisko

Po czwarte: nie spieprzyć negocjacji kontraktowych z Łotyszem (czeka na swój pierwszy wielki kontrakt) mimo jego kontuzji kolana

Po piąte: przegrać tyle spotkań, aby jeszcze raz dać sobie szansę w drafcie

Knicks nadal nie mają się gdzie spieszyć, a budowa drużyn z przeszłości dowodzi, że szukanie dróg na skróty prędzej czy później kończy się katastrofą. Widząc przeplatankę złych i dobrych decyzji, spodziewam się, że przynajmniej trzy z pięciu wymienionych punktów pójdą odwrotnie niż powinny.

Chciałbym móc powiedzieć, że wraz z Perrym i Fizdalem do budynku wkroczył zdrowy rozsądek, ale atmosfera Madison Square Garden robi coś złego z wcześniej kompetentnymi ludźmi.

Przewidywania:

Las Vegas widzi Knicks wygrywających około 30 spotkań (over/under 29.5). Dla swojego dobra powinni wygrać przynajmniej kilka mniej. Jeśli wytrzymają z powrotem Kristapsa do przyszłego sezonu, to ich bilans wyniesie 23-59.

2 komentarze: