czwartek, 11 października 2018

Zapowiedź sezonu 2018/19 - Minnesota Timberwolves

Drogi Mateuszu,

Ta zapowiedź za chwilę może stać się nieaktualna, ponieważ Minnesota Timberwolves przeżywają transferowy dramat. Jimmy Butler, dzięki któremu Wolves wrócili do play-off po 12 latach przerwy, zwrócił się grzecznie do zarządu i powiedział, że chciałby wypierdalać. Na liście jego życzeń znaleźli się Nets, Clippers i Knicks, czyli drużyny z budżetem gwarantującym kontrakt na 5 lat i $190 milionów.
Wolves też byliby w stanie zaproponować tę umowę swojemu wybawcy, ale Jimmy zdecydował, że nie interesuje go dalsze granie z Karlem Anthonym-Townsem i Andrew Wigginsem.

Po jego "życzeniu" wśród włodarzy Minnesoty zapanował wewnętrzny konflikt. Prezes/trener Thibodeau nie wyobraża sobie, że jego ulubiony żołnierz Jimmy nie zostanie z nim w okopach, grając 40 minut na mecz i narażając kolana na dalsze uszkodzenia. Właściciel Wolves, Glen Taylor poczuł się osobiście urażony, więc na spotkaniu właścicieli klubów NBA (tzw Board of Governors Meeting) przekazał innym miliarderom, że w sprawie transferu Butlera należy zwracać się bezpośrednio do niego.

W międzyczasie (o czym pisałem w ich zapowiedzi) do transferowej gry włączyli się Miami Heat. Zaawansowane negocjacje zakończyły się fiaskiem w ostatniej chwili, kiedy chytrzy Timberwolves próbowali wyłudzić od Heat dodatkowe dobra.
Swoją drogą, Butler za rok staje się wolnym agentem, co oznacza, że zespoły rozmawiające z Wolves ryzykują tylko roczne wypożyczenie. W związku z tym absurdalne wymagania Timberwolves odstraszają potencjalnych kandydatów. Nikt za rok Butlera nie odda: młodego, prosperującego zawodnika, uzupełnienie składu, przejęcie złego kontraktu z Minnesoty (np. $40 milionów za Gourgi Dienga), i wybór w drafcie. Historycznie, nawet przy największych transferach lepszych zawodników, o dłuższych kontraktach niż ten Butlerowski nie udawało się drużynie tracącej gwiazdę uzyskać aż takiego zwrotu. Co więcej, Jimmy ma już 29 lat i historię operacji na kolanach, a w ostatnim roku potencjalnego kontraktu otrzymałby około $40 milionów w wieku 34 lat. W tym momencie Butler to znakomity zawodnik, w najwyższej formie prawdopodobnie top 15 w lidze, ale jeśli tylko fizycznie zacznie się obsuwać, to jego energetyczny, bezkompromisowy styl gry natychmiast na tym straci.

Dla samych Timberwolves oznacza to powrót do piekła po jednym słodkim sezonie. Nie takiego rezultatu spodziewano się po zatrudnieniu jednego z najbardziej szanowanych trenerów w lidze w postaci Toma Thibodeau. Po pierwsze okazało się, że od dobrych czasów z Chicago Bulls liga mocno się zmieniła. Reguły obronne Thibodeau nie pasują już do współczesnej koszykówki, a kibice Minnesoty musieli z przerażeniem obserwować jak wykorzystywał swoje moce personalne do sprowadzania podstarzałych zawodników. Grający pod nim Taj Gibson, Derrick Rose, Luol Deng wygrywali konferencję wschodnią, ale od tego czasu stoczyli się tylko w szarzyznę ligi. W zasadzie można tutaj powtórzyć wypowiedzi na temat Stana Van Gundy i jego pracy w Detroit Pistons. 

Przyszłość boiskowa Timberwolves zależy w tym sezonie od tego pod jakim adresem zamelduje się Butler. Nawet zakładając, że zostanie w Minnesocie, to z jakim nastawieniem podejdzie do gry?

Przyjmując, że Jimmy zostanie ostatecznie wytransferowany, fanowskie nadzieje wrócą do dwóch młodszych zawodników:

1. Karl Anthony-Towns. Gdy wchodził do ligi trzy lata temu, zaskakiwał spokojem i wachlarzem zagrań w ataku. Szum jego wyboru porównywano z Anthonym Davisem. Po stronie ofensywnej wszystko się zgadza. KATa nie da się zatrzymać pod koszem, gdzie wykorzystuje zarówno inteligencję, jak i siłę do ogrywania rywali. Na ten moment jest też najlepiej rzucającym zawodnikiem z dystansu Timberwolves, co przy 213cm wzrostu stanowi ewenement na całą ligę. Drybling Karla to w zasadzie poezja w ruchu, uniknął typowej dla gigantów niezręczności.
Dlaczego nie mówi się o nim otwarcie jako o jednym z najlepszych zawodników w NBA? Pies pogrzebany jest w defensywie. Nawet nowoczesny center musi zarządzać obroną, sterując pozostałymi zawodnikami i naprawiając ich pomyłki. Koncentrację i płynność gry znane z ataku, Towns traci, kiedy wraca na drugą stronę boiska. Niewielkie wrażenie robi 25 punktów/13 zbiórek/4 asysty, jeśli oddaje się to samo w obronie. Po przyjściu Butlera do Timberwolves okazało się, że Towns ma też problemy z asertywnością, co udowodniła żałośnie niska liczba 12 rzutów na mecz (gwiazdy zazwyczaj nie spadają poniżej 17). Podobno nie lubi też ciężko pracować, ale przy Butlerze każdy wygląda jak nierób.

2. Andrew Wiggins. Jeden z najbardziej frustrujących zawodników w NBA. Znika na długie minuty w trakcie meczów, tylko po to, by w pewnym momencie zabłysnąć fizycznością, ruchem obrotowym i kapitalnym wsadem. Wszystkie warunki wskazują na to, że powinien dominować zarówno w ataku, jak i w obronie. Na ten moment jedyne co go wyróżnia, to niespecjalnie oszczędne zdobywanie punktów. Zdarzają się spotkania, w których zbierze zaledwie jedną, dwie piłki, albo zaliczy jedną asystę. W obronie przysypia i nie wykorzystuje szybkości i zasięgu ramion. Timberwolves bezmyślnie zaproponowali mu maksymalny kontrakt opiewający na $150 milionów, więc związali się z nim na długo pozbawiając Wigginsa motywacji do cięższej pracy. O ile KAT to czołowy zawodnik przynajmniej po jednej stronie boiska, to Timberwolves potrzebują potężnego skoku umiejętności od ich obu, aby pozostać w walce o play-off bez Butlera

Reszta składu to niewiadoma, bo gdyby Thibodeau mógł, to grałby pięcioma zawodnikami, bez rezerwowych.

Przewidywania

Las Vegas jeszcze traktuje Timberwolves, jak gdyby Jimmy Butler wrócił do składu: over/under 44.5. Ja wykorzystuję tę okazję i podejdę niezmiernie pesymistycznie - 34-48.

2 komentarze: