sobota, 14 kwietnia 2018

Szybkie typki na czuja

Drogi Mateuszu,

Dojechaliśmy lekko rozklekotanym samochodem, z krzywą ośką, lewym tylnym flakiem, otwartym bagażnikiem, upierdolonym lusterkiem i pijanym kierowcą do końca sezonu zasadniczego. W trakcie całego roku straciliśmy wielu znakomitych zawodników, a do play-off wchodzimy tracąc Kyrie Irvinga, możemy nie odzyskać Stepha w pełnym zdrowiu, Joel Embiid dzielnie rehabilituje złamaną twarz, a Jimmy Butler dzwoni po niemieckich klinikach, czy istnieją jakieś laboratoryjne sposoby zapewnienia, że jego kolano się nie rozpadnie, w zamian za oddanie duszy. Taki urok długiego sezonu zasadniczego, że nie zawsze wszystkie faworyzowane zespoły dostają szansę walki o mistrzostwo, a czasami ktoś, kto wykonał dobrą robotę, i zajął wysokie miejsce w konferencji dostaje za przeciwnika śpiący wulkan.

Dla każdej z 8 playoffowych par przedstawię mój typek, krótkie uzasadnienie, najlepszego zawodnika na boisku i skalę szoku, gdyby wybrany przeze mnie zespół nie przeszedł dalej. Wszystkie serie rozgyrwane są systemem 'najlepszy w 7 meczach' (pierwszy do 4 zwycięstw).

Zacznijmy na wschodzie:

1. Toronto Raptors - 8. Washington Wizards

Od razu przystępujemy do spotkania, gdzie nie umiem wykrzesać wiary w zespół liderujący konferencji. Toronto ma za sobą serię lat, w których prezentowali bardzo dobrze w sezonie zasadniczym, a rozczarowywali w play-offach, jak ja rodziców, kiedy napisanie pracy magisterskiej zajęło mi dodatkowy rok. Tradycją staje się, że przegrywają mecz na otwarcie play-off, bo Kyle'owi Lowry trzęsą się kolana, a sędziowie nie gwizdają tych samych fauli na DeRozanie, co od października do marca. Wizards to zupełne przeciwieństwo Raptors, ponieważ nie stać ich na solidną, rzemieślniczą grę potrzebną do regularnego wygrywania w zimne, deszczowe popołudnie w Stoke, ale w play-off wznoszą się troszkę wyżej, budując nadzieje kibiców na kolejny sezon (w którym następnie ją niszczą, i tak w kółko). Do ich największych osiągnięć należy, między innymi, rozbicie wyżej notowanych Toronto Raptors 4-0 na otwarcie 1. rundy w 2015 roku. Gdyby nie to, że w ostatnim meczu przeciwko Celtics w zeszłym roku, Kelly Olynyk zmienił się w Stephena Curry, Wizards graliby z finale konferencji z Cavaliers.

W tym roku Raptors rozczarowani brakiem postsezonowego sukcesu dokonali poważnych zmian w stylu gry, unowocześniając ofensywę większą ilością podań, i częstszymi rzutami za trzy. Dzięki swojej skutecznej i efektownej ławce Toronto często zamykało mecze wtedy, kiedy przeciwnicy dali odpoczywać gwiazdom. W play-off te czynniki stopniowo zanikają, i myślę, że kiedy tylko staną na przeciwko jakiejkolwiek trudności to wróci na pierwszy plan ich stary styl gry (przez lata przecież implementowany w głowach), a ławka przestaje mieć aż takie znaczenie, kiedy oponent może pozwolić sobie na granie pierwszą piątką przez 90% czasu spotkania. Nawet jeśli wyniki z sezonu zasadniczego na to nie wskazują, to uważam, że talent na szczycie leży po stronie Wizards. W związku z tym przewiduję:

Wizards 4 - Raptors 2

Najlepszy zawodnik w serii: Ze względu na kolana i charakter Johna Walla, wskazuję na Bradleya Beala.

Skala szoku, jeśli mój typek nie wejdzie: Donald Trump pisze coś głupiego na Twitterze

2. Boston Celtics -  7. Milwaukee Bucks

I znowu pojedynek, który powinien stanowić przetarcie przed kolejnymi rundami dla faworyta i wyżej notowanego Bostonu, ale przez kontuzje Haywarda, Irvinga, i Smarta Celtics opierają się na Horfordzie, drugorocznym Jaylenie Brownie, i rookim Jaysonie Tatumie. Fakt, że Brad Stevens zbudował na tym najlepszą defensywę w lidze, udowadniając gigantyczną przewagę intelektualną nad tymczasowym opiekunem Bucks Joe Pruntym, powoduje, że ciężko odesłać Boston do domu już po pierwszej rundzie. Jeśli Milwaukee wpadnie na jakikolwiek pomysł, jak poskładać prawdziwy system obronny ze swoich utalentowanych zawodników, i w ofensywie pozwoli Giannisowi rozwinąć skrzydła, to wcale nie jest bez szans. Nie zdziwię się, gdy każdy mecz w tej serii sprowadzi się do różnicy kilku punktów, a decydować będzie komu, na przykład lepiej siedzi trójka, czy pojedyncze akcje defensywne (na które bardziej stać Boston). Gdyby Bucks mieli prawdziwego trenera i wiedzieli jak dokonywać poprawek z meczu na mecz, to skłaniałbym się ku kolejnej niespodziance, a tak:

Celtics 4 - Bucks 3

Najlepszy zawodnik w serii: Giannis Antetokounmpo, który może być powodem, dla którego pożałuję wyboru dosyć podatnych przecież Celtics

Skala szoku: Trzy zamiast papcia ze sprawdzianu z matematyki.

3. Philadelphia 76ers - 6. Miami Heat

Wschód nie chce dać prostych odpowiedzi, prawda? 76ers zaczynają tę serię bez Joela Embiida (przynajmniej jeden mecz), a kiedy wróci, to założy na twarz maskę, i nikt nie wie jak bardzo wpłynie to na jego grę. W sezonie zasadniczym Miami stanowiło kwintesencję niewygodnego rywala dla Philly, rzucając wykwalifikowanych obrońców na Simmonsa, i sprowadzając mecze do brzydkiej walki (i wcale ich za to nie krytykuję, bo tak trzeba robić, kiedy talentu mniej, i nie można wygrywać finezją). 76ers w końcówce sezonu zbudowali jednak prawdziwy fundament ofensywy, otrzymując wkład od praktycznie wszystkich zawodników. Nawet jeśli Simmons i Embiid mają w sumie zaledwie 160 spotkań doświadczenia, to w ich otoczeniu jest Dario Saric,  J.J. Redick (13 sezonów w lidze - 13 sezonów w play-off), Ersan Ilyasova, Marco Belinelli, i potencjalne rozbłyski jak Fultz, czy Justin Anderson

Z drugiej strony Erik Spoelstra z Miami to doświadczony w play-off szkoleniowiec, który najlepiej czuje się przygotowując małe strategiczne plany wytrącające najskuteczniejsze bronie z ręki rywalom, a pod względem prowadzonych ważnych spotkań zjada Bretta Browna na śniadanie. Myślę, że Philadelphia w tej serii na pewno przegra dwa spotkania - jedno ze względu na nerwy na wielkiej scenie, a drugie ze względu na znakomicie zagrane taktycznie spotkanie przez Miami (te kalkulacje zakładają, że Embiid wróci na drugi mecz, a możliwe, że tak się nie stanie). W ostateczności te dwa czynniki przekonują mnie, że 76ers wygrają tę serię: talent i przewaga własnego boisku. Nie chodzi mi tutaj nawet o wsparcie kibiców (a to oczywiście niezaprzeczalnie będzie), ale nawet analitycznie wychodzi na to, że w koszykówce zespoły zdecydowanie lepiej grają na własne kosze.

76ers 4 - Heat 2

Najlepszy zawodnik w serii: Joel Embiid (jeśli wróci, a maska nie odbierze mu supermocy)

Skala szoku: Moja mina widząc jak ktoś zjada całą cebulę na raz

4. Cleveland Cavaliers - 5. Indiana Pacers

Biedna Indiana oddała Paula Georga na zachód, po tym jak odpadli w pierwszej rundzie z Cavaliers, żeby budować nowy zespół z marzeniami, po to, żeby znowu odpaść w pierwszej rundzie z Cavaliers.

Cavs upuszczą tutaj jedno spotkanie tylko, jeśli LeBron utnie sobie drzemkę na skraju boiska, i nie ustawi budzika.

Cavaliers 4 - Pacers 0

Najlepszy zawodnik w lidze: LeBron James

Skala szoku: LeBron James po sezonie podpisuje kontrakt ze Skrą Bełchatów chcąc udowodnić sobie, że w siatkówce też wszystko wygra.

Nie umiem się zdecydować, czy zachód jest łatwiejszy, czy trudniejszy do typowania.

1. Houston Rockets - 8. Minnesota Timberwolves

Dzielne Wilki walczyły przez cały sezon, aby zmazać plamę nieobecności w playoff przez 14 lat, i wszystko sprowadziło się do tego, że w ostatnim dniu sezonu musieli pokonać Denver Nuggets. Po zaciekłym boju zajęli upragnione ósme miejsce, i zaraz po fecie zaczęli szykować się na bęcki od Houston. Bazując na skali talentu Timberwolves można by doszukiwać się niuansów i elementów taktycznych burzących drogę Houston po mistrzostwo, ale w ten sposób zakłamujemy rzeczywistość. Mimo tego, że Karl-Anthony Towns i Jimmy Butler to absolutne gwiazdy NBA, to niestety występują w zespole, gdzie trener uchodzący za specjalistę od defensywy, cały czas trzyma ją na wysokości 25. miejsca w lidze, dodatkowo zajeżdżając zawodników trzymając ich na boisku po 40-42 minuty w każdym spotkaniu. Butler przypłacił to rozwalonym kolanem, a przegrane bez niego mecze zepchnęły Timberwolves prosto w paszczę smoka. Być może po stronie Rockets nikt nie powstrzyma ataku Townsa, ale Houston uwielbia przystępować do meczów z zespołami, które nie rzucają trójek, i brakuje im obrońców, żeby powstrzymać Hardena (ani Paula), i nie mają żadnego doświadczenia w play-off. Cieszymy się z waszej obecności na tym etapie, Timberwolves, ale pożegnamy się po czterech spotkaniach.

Rockets 4 - Timberwolves 0

Najlepszy zawodnik w serii: James Harden (który będzie dążył do tego, żeby pokazać wszystkim, że można liczyć na niego w play-off)

Skala szoku: Houston odbierające wiadomość o problemie na Apollo 13.

2. Golden State Warriors - 7. San Antonio Spurs

Pamiętasz, jak na początku pisałem o kontuzjach zmieniających oblicze sezonu? Zdjęcie Kawhi Leonarda powinno znaleźć się na okładce książki "Co by było gdyby?". Poczynając od zeszłorocznych finałów zachodniej konferencji, San Antonio Spurs zadają sobie pytanie, czy mieli szansę ograć Warriors, gdyby tylko Leonard nie skręcił kostki w pierwszym spotkaniu (do tego momentu prowadzili 25 punktami). Ten sezon miał dać ostateczną odpowiedź... ale Kawhi skontuzjował sobie mięsień czworogłowy uda w taki sposób, że lekarze nie potrafią zdiagnozować przyczyny, rehabilitacja nie pomaga, a Leonard mentalnie podobno odsuwa się od drużyny. W ten sposób Spurs przeżyli na szpilkach cały sezon wyciągając maksimum z Manu, Parkera, i losowych kibiców z koszulkami z nazwiskiem na plecach, oczekując na powrót Kawhi. Podobnie jak w paragrafie wyżej, ich trud nagrodzono spotkaniem z mistrzami NBA w pierwszej rundzie.

Nasłuchałem się ostatnio, że słaby (na ich standard) sezon zasadniczy Warriors, i kontuzja Stepha wskazują, że są gotowi na to, aby wreszcie oddać tytuł. Czy nikt z tych ludzi nie widział ostatniego mistrzostwa Michaela Jordana? Scottie cały sezon walczył o nowy kontrakt i/albo leczył kontuzję pleców, Chicago wygrało najmniejszą ilość spotkań od trzech lat, a nowe potęgi powoli wzrastały na zachodzie. To miał być tamten rok. Jak się skończyło, wszyscy doskonale wiemy, a ty masz to uwiecznione na czarno-białym zdjęciu z biografii MJ. Nie wolno nie doceniać mistrzowskiego serca. Ludzie zdają się zapominać, że Warriors cały czas dysponują Kevinem Durantem, Klayem Thompsonem i Draymondem Greenem. W przypadku Golden State sezon zasadniczy naprawdę nie ma znaczenia, i wszyscy przekonamy się o tym, jak tylko play-off zaczną się naprawdę. Mimo tego, mam wrażenie, że brak Stepha i ambicja Spurs pozwolą im odebrać przynajmniej jedno spotkanie na swoim terenie.

Warriors 4 - Spurs 1

Najlepszy zawodnik w serii: Kevin Durant

Skala szoku: Kalifornia głosuje za separacją od USA

3. Portland Trail Blazers - 6. New Orleans Pelicans

Ufff, zaczyna się robić niezwykle ciężko. Zważając na fakt, że Anthony Davis to potwór o pterodaktylowych ramionach stworzony do zdobywania punktów i eliminowania wrogich strzałów okolic własnego kosza, to skłaniałbym się ku Pelicans. Problem z tym, że drugi najlepszy zawodnik tej drużyny został wyeliminowany w styczniu przez Achillesa, a reszta składu została dobrana w ten sposób, który najbardziej mnie denerwuje - naprędce i bez wizji, tylko po to, by pomóc W TEJ CHWILI, W TYM MOMENCIE, ANTHONY BŁAGAMY ZOSTAN! Jrue Holiday, czyli rozgrywający Pelicans, to solidny defensywnie zawodnik, który rzucał już ważne punkty w kluczowych momentach, i można liczyć na to, że podejmie wyzwanie krycia Damiana Lillarda. Nikola Mirotic też co nieco potrafi, zwłaszcza kiedy jego rzut z dystansu siedzi, a zapewnia też walkę pod koszem o zbiórki. Reszta to zupełna niewiadoma. Jakiekolwiek szanse Pelicans leżą na szerokich barkach Davisa, a optymizm można odnaleźć w tym, że zazwyczaj dowozi, więc jeśli skończy tę brutalną serię ze średnimi 35 punktów/13 zbiórek/3 bloki, to wcale nie będę zdziwiony.

Z drugiej strony mamy zespół znający się bardzo dobrze, bo Damian Lillard i C.J. McCollum grają ze sobą od paru ładnych lat, zawsze awansując do play-off. Problem Portland leży w tym, że łatwo wyobrazić sobie, gdzie leży granica ich możliwości. Lillard i McCollum potrafią rzucić z każdego miejsca na boisku demoralizując rywali, ale nie grają w defensywie (Lillard w tym roku poczynił postępy). Większość składu potrafi grać w kosza i dobrze uzupełnia gwiazdy, ale jest przepłacona. Zawodnikiem X dla Trail Blazers jest serbski gigant, Jusuf Nurkic, który dołączył do zespołu jako zeszłosezonowy transfer z Denver Nuggets. Jusuf to szałaputa, który czasami lubi sobie pobręczeć na boisku, naburmuszyć się, potem rzucić 25 punktów, w innym spotkaniu mieć dwie zbiórki, czasami podaje tak, że Larry Bird by się nie powstydził, a czasem odmawia dostrzegania innych graczy na boisku. W zeszłym sezonie Trail Blazers wygrywali mecze ofensywą, ale pod koszem prezentowali rywalom gigantyczną dziurę. W Nurkiciem w środku pola priorytety się odwróciły. Jeśli w play-off defens utrzyma jakość, a C.J i Dame zazieją ogniem z dystansu, to Pelicans zostaną bez żadnych szans.

Trail Blazers 4 - Pelicans 3 (ale jeszcze 14 razy zmienię)

Najlepszy zawodnik w serii: Anthony Davis

Skala szoku: Kiedy zamówię pączka z różą, i w środku faktycznie jest nadzienie z różą

4. Oklahoma City Thunder - 5. Utah Jazz

OKC dodało Paula Georga, Carmelo Anthony'ego tworząc supergrupę, i wygrało jeden mecz więcej niż w poprzednim sezonie, który Russ rozegrał solo. Kiedy grali z plebsem ligi, to potrafili dostać wciry, a na mecze z gigantami motywowali się i ukazywali swój nieskończony potencjał. Thunder jadą tak, jak Westbrook wskaże, ale musi on pozwolić swoim kolegom pomóc, inaczej skończy się tak nieciekawie, jak w pierwszej rundzie w zeszłym roku przeciwko Houston. Na najwyższym biegu Thunder potrafi stłamsić rywali w defensywie, a w ofensywie biega tyle talentu, żeby zdobywać punkty przeciwko każdemu. Bazując na historii, możemy przyjąć, że ten dobry Paul George pojawia się w play-off, uaktywniając obronę na poziomie All-NBA, a jeśli Carmelo chce zrehabilitować ten sezon, to musi przynajmniej trafiać za trzy. Steven Adams, center z Nowej Zelandii, stanie do pojedynku z Rudym Gobertem z Francji w bitwie pomiędzy brutalnością i bezwzględnością. Gobert niszczący Adamsa w meczu centrów oznacza złe wieści dla OKC.

Nie wierzę w tegoroczny zespół Jazz. Należy im się ogromny szacunek za renesans i absolutną dominację w drugiej części sezonu, po powrocie Goberta do składu, ale ich atak bazuje na skomplikowanych akcjach, które w play-off często zanikają na rzecz prostszej koszykówki, zdominowanej przez gwiazdy poszczególnych zespołów. Donovan Mitchell musiałby wskoczyć na kolejny poziom i pociągnąć kolegów z przodu, żeby nie zmarnować pracy Goberta w obronie. Patrząc po ich składzie, ciężko mi wyobrazić skąd konsekwentnie przyjdą punkty w każdym meczu. Nie wyobrażam sobie innej serii niż niesamowicie zaciętej, może nawet kontrowersyjnie zakończonej, ale ostatecznie stawiam na star-power Thunder.

OKC 4 - Jazz 2

Najlepszy zawodnik w serii: Mimo wszystko Russell Westbrook

Skala szoku: Robert Lewandowski prowadzi Polskę do ćwierćfinału mundialu

Nie stawiaj u buksa na moich typkach.

Ale jak już istnieją w pisowni, to za dwa tygodnie razem się pośmiejemy, albo ze mnie, albo ze mną.

Michał



5 komentarzy:

  1. Moje typki:
    RAP-WASH 3-4
    CLE-IND 4-0
    76ers-MIAMI 4-2
    BOS-MIL 4-3
    HOUS-MIN 4-1
    OKL-UTA 4-3
    POR-PEL 4-2
    GSW-SAS 4-1

    Gunio

    OdpowiedzUsuń
  2. Podrzucam swoje typki, tylko i wyłącznie na podstawie sympatii do konkretnych klubów i "czutki" związanej z minimalną wiedzą.

    RAP-WASH 4:1
    CLE-IND 4:2
    76ers-Miami 3:4
    BOS-MIL 4:1
    HOUS-MIN 4:0
    OKL-UTA 3:4
    POR-PEL 2:4
    GSW-SAS 4:2

    Jack

    OdpowiedzUsuń
  3. Panowie, na razie skończyła się jedna seria i trafił tylko Jack. Jak się okazuje wszyscy przeceniliśmy Trail Blazers.

    OdpowiedzUsuń
  4. I na na ten moment nikt z tych na których postawiłem nie zawodzi (ewentualnie są remisy), także nadal mam sporą szanse na pełną pulę (oczywiście bez dokładnych wyników).

    Jack

    OdpowiedzUsuń
  5. Po kolejnych rozstrzygnięciach:

    Wszyscy trafili GSW, ale Wy trafiliście także wynik (przeceniłem Spurs :D)

    Jako jedyny trafiłem Miami (bez wyniku niestety). Michał, jeszcze poczekasz na wielki sukces FILI :P

    Jack

    OdpowiedzUsuń