niedziela, 8 kwietnia 2018

Nagrody - Most Improved Player 2017/2018

Drogi Mateuszu,

Niepisana zasada najpoważniejszych stron o NBA dotyczy tego, że blisko końca sezonu wszyscy autorzy muszą przygotować artykuły proponujące wybory do nagród przyznawanych przez NBA. Z tych najważniejszych dyskusji, prymat bierze MVP, ponieważ głosowanie za najlepszego/najbardziej wartościowego gracza sezonu zazwyczaj rezonuje przez lata i może stanowić zagryzkę do długich dyskusji, biorąc na tapetę chociażby takie kontrowersyjne wybory jak: Harden vs Westbrook, Curry vs Harden, Paul vs Kobe, Malone vs MJ, LeBron vs ktokolwiek stał na przeciwko jego sezonów kiedy nie wygrał. Inne nagrody nie wywołują aż takich emocji, ale uważam, że definitywne zaproponowanie typków to ciekawe intelektualnie wyzwanie, które wiele mówi o podejściu do koszykówki wybierającego. Istnieją nagrody, których nie mogę przyznać, bo funkcjonują w kręgach, o których nie mam pojęcia (np. nagroda humanitarna, czy nagroda dla najlepszego kolegi z zespołu), ale wypowiem się o: MVP, Rookie of the Year, Defensive Player of the Year, Coach of the Year, Sixth Man of the Year, oraz, w dzisiejszym poście, Most Improved Player of the Year.

MIP nie wywoływało może większych kontrowersji w przeszłości, ale często gracze otrzymujący tę nagrodę okazywali się bezpiecznym wyborem. Często byli to zawodnicy, którzy posiadali umiejętności, i sporo ludzi oczekiwało od nich jakościowego skoku, a przychodził on wtedy, kiedy trenerzy im zaufali - Goran Dragic, Kevin Love, Tracy McGrady. Najtrudniejszym zadaniem dla zawodnika, jest przejście z roli wspomagacza, do gwiazdy, i kilka ostatnich wyborów (C.J. McCollum, Giannis Antetokounmpo, Jimmy Butler) wskazuje na to, że głosujący rozumieją prawdziwy przeskok umiejętnościowy. Historia pokaże, ale w tym roku możemy mieć taką samą sytuację - drugoplanowy zawodnik wpisuje się w klimat ligi jako prawdziwa gwiazda.

W tym momencie nie mogę wspomnieć historii z twojego podwórka, która została ze mną przez lata. Jeśli cokolwiek opowiem źle, to masz prawo poprawić moje wspomnienia, ale nigdy nie możesz ich rujnować. Gdy na początku życia piłkarskiego wychodziłeś z kolegami spod bloku odstawałeś techniką i warunkami fizycznymi. Bez podawania imion i znakomitych ksywek istnieli goście, którzy piłkarsko cię przerastali, a teraz mogliby wiązać ci sznurowadła. Ale ty powiedziałeś: nie! Zaparcie dążyłeś do doskonalenia elementów gry nad którymi miałeś kontrolę, a boiskowa inteligencja wyniosła cię ponad kolegów, którzy zatrzymali się na wczesnym przystanku, do którego dowozi wrodzony talent. W twoim przypadku naturalne przyspieszenie, odejście z piłką przy nodze, i gra na małej przestrzeni okazały się ważniejsze niż to, że jeden, czy drugi byli więksi od ciebie, albo mieli za sobą więcej doświadczenia. Wszystko to oczywiście wyszło z tego, że na boisku spędzałeś dużo czasu, co okazało się korzystne dla twojego rozwoju (nie dla wszystkich osobników to działało, i wiesz, o którym koledze wspominam). Jakbyś jeszcze umiał wykończyć jak Inzaghi (i przyjął tę samą strategię do książek).

Całą tę historię obrazuję po to, aby pokazać, że czasem zawodnicy docierają do ligi z nieokreślonym potencjałem, stawiani w sytuacji, w której nie mogą się rozwijać, albo ich zdolności motoryczne znacznie przerastają ich zrozumienie gry. MIP powinno słuzyć jako wyróżnienie za wyjście z ram, którymi otaczają cię trenerzy, komentatorzy, inni zawodnicy; a także wyciśnięcie maksimum ze swojej sytuacji, stawiając się w takiej pozycji, że kiedy szansa zawoła, jesteś gotowy odpowiedzieć coś optymistycznego.

W tym roku zawodnikiem, który wykorzystał swoją sytuację do maksimum jest Victor Oladipo z Indiana Pacers. Historia Victora to przykład podobny do Luki Toniego, obrazujący fakt, że nie można zbyt szybko po prostu rezygnować z utalentowanych fizycznie zawodników.

Oladipo został wybrany z numerem dwa w tragicznym (wtedy) drafcie 2013 i zaczął swoją karierę w Orlando Magic. Przez pierwsze trzy sezony grał solidną (czytaj rozczarowującą) koszykówkę, rzucając około 16 punktów na mecz z 4 zbiórkami i 4 asystami, w zespole, który zmierzał donikąd. Z daleka takie średnie wyglądały zupełnie nieźle, ale tak naprawdę między pierwszym, a trzecim sezonem nadzieje Magic na to, że Oladipo rozwinie się w pierwszorzędnego ofensywnego zawodnika zaczęły wyparowywać. Sygnalizując rezygnację z wysokiego wyboru w drafcie, Magic wysłali Oladipo do jego prawdopodobnie najtrudniejszej profesjonalnej sytuacji - zaraz obok Russella Westbrooka w Oklahoma City Thunder, który właśnie kombinował jak grać bez Kevina Duranta.

Bazując na profilu osobowościowym Russa i wcześniejszych występach OKC bez kontuzjowanego Duranta wszyscy wiedzieli, czego się spodziewać. Absolutna kontrola nad piłką i rzucanie cienia, niczym Ludwik XIV nad swoim imperium, zasłoniło też blask Oladipo, już wcześniej nie dorastającego do oczekiwań. Jeśli zawodnik dociera do czwartego przeciętnego sezonu, to prezesi w lidze zazwyczaj go mentalnie skreślają, i kiedy doszło do zeszłorocznego transferu między Pacers a Thunder, gdzie Paul George został wymieniony za Oladipo i Domantasa Sabonisa, konsensus uznał, że Oklahoma nie oddała praktycznie nic wartościowego za jednego z najlepszych graczy w lidze.

Nie mam pojęcia jakie tabsy zjadły Oladipo, i co postanowił wszystkim udowodnić, ale na ten moment wychodzi, że gra jak najlepszy zawodnik z tego transferu (najwyższy limit umiejętnościowy ma oczywiście George, ale w tym sezonie Oladipo gra lepiej od niego). Wróćmy analizą do roku 2008 i spójrzmy na standardowe statystyki - 23 punkty (10. w lidze), najwięcej zbiórek i asyst w karierze, 2.4 przechwytów (wygrywa ze wszystkimi, a zaraz za nim plasuje się... Paul George), najwięcej prób rzutów, najwyższa skuteczność za 2 i 3 punkty. Pierwszy i zasłużony wybór do meczu gwiazd w wieku 25 lat. Indiana oddała klucze do Forda Ofensywy Victorowi, i ten wykorzystał to, jak nikt nigdy wcześniej w NBA, a skala jego rozwoju jest w zasadzie bezprecedensowa. Przyrównując ją do naszego podwórka, to może zestawiłbym całą sytuację z Jakubem Błaszczykowskim, który przez dłuższy czas jako młodzian biegał bez mózgu po prawej obronie Wisły, a pewnym momencie stał się niezastąpionym partnerem ofensywy z Pawłem Brożkiem w roli głównej, i ostatecznie jednym z najlepszych zawodników reprezentacji.

Jeśli pamiętasz mój pierwszy post o zaawansowanych statystykach, to pojęcie True Shooting Percentage lekko utkwiło w twojej głowie, jeśli nie, to zawsze można szybciutko rzucić na nie okiem ;). W każdym razie do tej pory TS% Oladipo tkwiło na poziomie niższym niż średnia ligowa (Victor 52%, liga około 55-6). W tym sezonie Oladipo przy zwiększonym nakładzie ofensywnym jest skuteczniejszy (57%) niż kiedykolwiek, a utrzymywanie wydajności przy trudniejszych obowiązkach jest zadaniem tylko dla największych gwiazd NBA i praktycznie się nie zdarza. Wszystkie inne statystyki (które będę tłumaczył w przyszłości) również cyknęły w górę, a nie mogę nie docenić zawodników rozwijających się wszechstronnie.

Indywidualny sukces Oladipo nie przyszedł z jednoczesną degradacją gry zespołu. Przed sezonem bukmacherzy wskazywali, że w najlepszym wypadku Indiana zagra nudną koszykówkę, bez osobowości w ofensywie i defensywie, plasując się tuż nad patologią wyścigu po miejsce w loterii draftowej, ale grubo za play-offami.  Między innymi dzięki Oladipo, już teraz Pacers okazali się jednym z największych zaskoczeń sezonu. W tym momencie zajmują 5 miejsce w konferencji i szykują się do pierwszorundowego pojedynku z Cleveland Cavaliers, albo 76ers. Wiadomo, że nie wszystkie laurki mogą powędrować do Oladipo, ale strata takiego zawodnika jak George, i kontynuowanie solidnego marszu, po uzupełnieniu składu niedocenianymi zastępstwami wymaga oklasków.

Biorąc pod uwagę wszystkie wyżej wymienione fakty, uznaję Victora Oladipo za Most Improved Player tego sezonu, a tobie przyznaję tę samą nagrodę działającą z mocą wsteczną, za największy rozwój umiejętności w skillu wśród podwórkowych zawodników pochodzących pierwszych bloków.

Michał

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz