czwartek, 20 września 2018

Zapowiedź sezonu 2018/19 - Boston Celtics

Drogi Mateuszu,

W przeciwieństwie do poprzedniej drużyny, czyli Atlanta Hawks, tym razem spojrzymy na zespół z poważnymi ambicjami. Boston Celtics już w poprzednim sezonie przeszli najśmielsze oczekiwania, zajmując drugie miejsce w konferencji po sezonie zasadniczymi, i docierając do finału konferencji, gdzie pewnie przeszliby dalej, gdyby nie żelazna wola LeBrona Jamesa. A wszystko to bez dwóch teoretycznie najważniejszych koszykarzy - Kyrie Irvinga i Gordona Hawyarda. Były Cavalier przez cały sezon dbał o to, aby jego kolano utrzymywało właściwą formę, ale podczas jednej z rutynowych (dla niego) operacji, do nogi wdała się infekcja i zamknęła mu sezon dwa miesiące przed play-off.

Z Haywardem było "nieco" gorzej. Podczas pierwszej kwarty meczu otwarcia przeciwko Cleveland, Gordon pofrunął do kosza po alley-oopa po podaniu Irvinga. Akcja marzeń dla fanów Bostonu, prawda? Dwa nowe nabytki łączą swoje moce, i w tych krótkich trzech sekundach malują kolorową przyszłość przed kibicami Celtics. Brutalny powrót do rzeczywistości gwarantuje niezręczny upadek Haywarda, na lewą stopę, który rozrywa mu kostkę i łamie nogę. 5 minut po rozpoczęciu sezonu nowy zawodnik Bostonu dowiaduje się, że cały sezon spędzi w szpitalach i na rehabilitacji. Nie będę linkował kontuzji, ale można znaleźć go łatwo znaleźć na YouTube.

W miejsce gwiazd o ustalonej renomie wkroczyła młodzież. Jaylen Brown, kwestionowany jako trzeci wybór w drafcie 2016, w play-offach rzucał po 18 punktów na mecz, często w krytycznych momentach, a dodatkowo przyjmował na siebie trudne zadania defensywne. Możliwe, że młodszy od niego Jayson Tatum zbudował sobie jeszcze lepszą przyszłość, podchodząc do zdobywania punktów jak stary wyga, a nie rookie. W sezonie 2018/19 w miejsce "uzupełnienia" do składu wracają zawodnicy doświadczeni, a młodzież da krok do przodu. Pytanie więc:

Jak rozdzielić kłopot bogactwa na ograniczoną ilość minut?

Na kierownicy na pewno zacznie Kyrie Irving, zmieniając się z Terrym Rozierem, który odważnym występem w play-off (zwłaszcza przeciwko Milwaukee) zaskarbił sobie fanów w całej lidze, potencjalnie zwiększając wartość swojego następnego kontraktu (w tym sezonie ledwie 3 bańki, za rok ograniczony wolny agent). Znając zdrowie Irvinga, można spodziewać się, że i teraz Rozier otrzyma swoje szanse. Do tego mamy Marcusa Smarta, który może grać na pozycji 1 i 2, Jaylena Browna, pozycje 2, 3, 4, Tatuma, pozycje 3, 4 i Gordona Haywarda - 3 i 4. Nie można gwiazd bezceremonialnie posadzić na ławkę, ale nie można też ograniczać czasu grania tak utalentowanym młodzikom. Boston ma na czym opierać swoją nadzieję, ponieważ ich trenerem od 5 lat jest Brad Stevens, który pomimo młodego wieku jawi się niczym gwiazda mocno świecąca na firmamencie często wyblakłego trenerskiego nieboskłonu. Jego styl mądrego żonglowania zawodnikami, dostosowując taktykę do konkretnych przeciwników sprawdzał się w poprzednich sezonach, a w tym może doprowadzić ich na szczyt konferencji, a może nawet do finałów.

Siłę Bostonu stanowi także pewna defensywa zarządzana przez Ala Horforda, która w zeszłym sezonie przodowała lidze. Podstawą tego faktu jest to, że Celtics nie pozwalają przeciwnikom trafiać trójek (33.9% przeciwko nim, przy ligowej średniej około 36%), ani oddawać ich specjalnie dużo (9. miejsce). Zresztą w prawie każdej zespołowej statystyce defensywnej Boston plasuje się wysoko, mając wręcz idealną ekipę do współczesnego stylu gry, opartego na tym, że każdy zawodnik może bronić przynajmniej 3 inne osoby z przeciwnej ekipy. Brown, Smart, Horford, to znakomici obrońcy, Tatum na takiego wyrasta, a reszta Celtics jest tak dobrze wytrenowana, że wie jak uprzykrzać życie nawet najlepszym ofensywom. W tym roku, jeśli zdrowie dopisze, może być tylko lepiej.

Przewidywania

Celtics nie będą bezapelacyjnie najlepszym zespołem na wschodzie tylko w dwóch przypadkach:

1. Kawhi Leonard (Toronto Raptors) wraca do formy z roku 2016/17 i automatycznie staje się najlepszym zawodnikiem w konferencji
2. Czwórka Simmons, Embiid, Fultz i Saric z 76ers zalicza gigantyczny skok do przodu prześcigając talentem drużynowe zgranie Bostonu

Te scenariusze nie są niemożliwe, ale najbardziej prawdopodobna zdaje mi się przyszłość, w której to Boston szusuje do pierwszej pozycji.

Las Vegas daje over/under na 57.5

Mój typek: over, spokojne 60-22

2 komentarze:

  1. Mati 59-23, chciałem dać 60, ale musi być coś dla rywalizacji ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jack: Z zapowiedzi wnioskuję, że wszystko fajnie, ale nie lubię Bostonu więc 55-27

    OdpowiedzUsuń