piątek, 21 września 2018

Zapowiedź sezonu 2018/19 - Brooklyn Nets

Drogi Mateuszu,

Wyobraź sobie następującą sytuację. Do klubu przychodzi zamożny właściciel (i słowo "zamożny" to gruby eufemizm), który postanawia, że pieniądze zapewnią natychmiastowy sukces. Ludzie w zarządzie rzeczonego klubu, którzy w przeciwieństwie do właściciela znają się na piłce dostają prikaz, aby nie szczędzić środków i szybkich rozwiązań pozwalających na teleportację w górną strefę sportu. Posłuszni pracownicy wykonują polecenia, wykupując zawodników, którzy w przeszłości osiągali sukcesy, i pasują do planu marketingowo, troszkę zapominając w jakim są wieku, czy do siebie pasują i co oznacza to dla przyszłości. O jakim klubie napisałem?

Manchester City.

Z tytułu posta wiedziałeś wcześniej, że chodzi mi o Brooklyn Nets.

Kiedy Mikhail Prokhorov wkroczył do amerykańskiego sportu, chciał koniecznie przenieść transferowe wzorce z europejskiej piłki, ściągając w jednym okienku Kevina Garnetta, Paula Pierc'ea, Derona Williamsa i Joe Johnsona, licząc na to, że zbiór znanych nazwisk magicznie sprowadzi mistrzostwo do nowej hali na Brooklynie. Ponieważ każdy z wymienionych dżentelmenów miał swoje najlepsze lato dawno za sobą, całość skończyła się katastrofą. Nie wiem, czy pamiętasz, ale gdy Manchester City trzymał siedmiu dobrych napastników w tym samym składzie, to efekty okazały się podobne. W przeciwieństwie do City, Nets srogo za to zapłacili, a z ich wyborów w drafcie do zeszłego roku korzystali Boston Celtics (i wcale nie wyszły z tego ogórki). Manchester City po początkowym szoku usystematyzował politykę transferową, i wydał dodatkowe miliony, osiągając wymarzony tron ligi angielskiej. W NBA za poważne błędy płaci się latami, i nawet najgłębsze kieszenie w tym nie pomagają.

Po początkowej tragedii Prokhorov i spółka postanowili zejść na właściwą drogę. Zatrudniono Seana Marksa (jako prezydent do spraw koszykówki) i Kenny'ego Atkinsona (jako trener) z założeniem, że przyjmą wizję długofalową. Od 2016 wykonali mnóstwo pracy, czyszcząc budżet, pozbywając się niechcianych kontraktów, i próbując uzupełnić skład jakimkolwiek przypływem talentu, czy dodatkowym wyborem w drafcie. I wreszcie, po trzech latach, słońce delikatnie przedarło się przez zielone korony drzew, z logiem Bostonu na liściach.

Nets w tym sezonie mogą, i chcą, być na tyle patologiczni, aby mieć szansę na potencjalną gwiazdę w przyszłorocznym drafcie. Jednocześnie, będą próbowali wygrywać mecze, pokazując, że obrany styl gry, oraz sprowadzani zawodnicy budują kulturę, która przyniesie wyniki w przyszłości, a także zachęci wolnych agentów do wysłuchania oferty z Brooklynu. Oba cele na pozór kłócą się ze sobą, ale zmienione zasady loterii draftowej (spłaszczenie procentowej szansy na zdobycie pierwszego wyboru) sprzyjają polityce Nets. Nawet jeśli zespół odrzutków i wyrobników okaże się lepszy niż kilka najtragiczniejszych drużyn w lidze, to i tak garnitury przybiją piątki, bo ciągle zachowają szansę na elitarny talent.

Rozpisuję się na temat przeszłości, bo ciężko powiedzieć interesujące rzeczy na temat przyszłego sezonu. Mimo wszystko, spróbujmy.

Na co zwrócić uwagę w tym sezonie?

1. Kenny Atkinson to jeden z najlepszych niewidzialnych trenerów w lidze, stosujący nowoczesną taktykę, opierającą się na rzucaniu trójek, i powstrzymywaniu ich w obronie, jednocześnie oczekując od swoich zawodników wymienności pozycji, i uzupełniania swoich umiejętności. Należy mu się szacunek za to, że w czasach beznadziei zachęcił zawodników do dawania z siebie 100%, nawet jeśli sezon kończył się przegranymi sześćdziesięcioma spotkaniami. Podobnie jak Brett Brown w 76ers, jeśli tylko dostanie odpowiednio utalentowanych wykonawców, jego system natychmiast dostanie iskrę. Niestety, w przeciwieństwie do Browna, nie ma do dyspozycji nawet w połowie takich talentów jak chociażby Joel Embiid, czy Ben Simmons.

2. Czy Brooklyn potraktuje poważnie wyścig o pierwszy wybór w drafcie, czy zmobilizuje się tak mocno, że przeskoczy największych patusów wschodniej konferencji realnie walcząc o play-off. Na wschodzie może wystarczyć 37 zwycięstw, co wcale nie wygląda na nieosiągalne.

3. D'Angelo Russell został wybrany z drugim numerem w drafcie przez Los Angeles Lakers w 2015. Od tamtego czasu zdążył nagrać kolegę z zespołu, który obwieszczał, że zdradzał swoją narzeczoną (Nick Young i Iggy Azalea, sprawdź), kontuzjować kolano, i zostać bezceremonialnie wytransferowany do zespołu z najczarniejszą przyszłością. Jaki jest pozytyw dla Russella? Ciągle uznaje się go, za jednego z niewielu zawodników Nets, którzy chowają w sobie elitarny potencjał. D'Angelo to duży, szybki chłopak na pozycji rozgrywającego, który widzi mnóstwo zagrań za przestrzeni całego boiska, a do tego nie boi się oddawać trudnych rzutów. Jeśli kiedykolwiek złoży to w coś, co przypomina profesjonalnego zawodnika, zamiast walczyć z kontuzjami i własnym charakterem, to Nets trafili w dziesiątkę. Jeśli nie, to Russell wraz z kolegą z draftu, Jahlilem Okaforem, będą ścigać się o to, który pierwszy wypadnie z ligi.

4. Jarrett Allen potrafi wysoko i szybko skakać, a jednocześnie okazał się sensowniejszym obrońcą  na pozycji centra niż pokazywały przeddraftowe przewidywania. Raczej nigdy nie osiągnie takiego statusu jak największe gwiazdy ligi, ale i tak przyjemnie w Brooklynie jest wiedzieć, że można trafić na konkretnego zawodnika z dalszym numerem w drafcie (w tym wypadku 22). Czekamy na 12pkt / 8zb / 1.5 blk.

5. Jaką cierpliwością wykażą się właściciele Nets do żmudnego planu Seana Marksa (powinni dać mu lata, ale to jest sport).

6. W jakich transferach Nets będą pośredniczyć? Mają miejsce w cap space na wspomaganie trudnych transferów między trzema drużynami, a za swój trud chętnie przygarną dodatkowe dobra, które przysłużą dalszej odbudowie.

Przewidywania

Już w zeszłym sezonie, naznaczonym nagminnym przegrywaniem dookoła ligi, Nets wystawali ponad beznadzieję. Wydaje mi się, że w tym roku będzie podobnie, i Brooklyn nie skończy na samym dnie konferencji, a jeśli jakiś talent wystrzeli ponad oczekiwania, to powąchają play-off.

Vegas przewiduje over/under 32.5 

Mój typek: mocno niepewne under 31-51

2 komentarze:

  1. Jack: obstawiam, że ambicje właściciela nie pozwolą na płaszczenie się w "wyścigu" o draft, więc daje 32-50

    OdpowiedzUsuń