niedziela, 13 maja 2018

Czy odważysz się postawić przeciwko LeBronowi?


Drogi Mateuszu,

Mimo, że mój typek na finał Zachodu wskazuje, że jestem przekonany o zwycięstwie Golden State Warriors, to i tak uważam, że obie serie niosą ze sobą dużą możliwość niespodzianki. Z tym, że o ile wybór na Zachodzie mogę sobie jakoś racjonalnie wytłumaczyć, to na Wschodzie o wiele ciężej mi się zdecydować.

Wszystko sprowadza się do tego, czy wierzę w dotąd niepokonaną kartę LeBron (+4 do gadzich przeciwników), czy w znakomicie trenowany kolektyw Boston Celtics? Cavaliers wyglądali tragicznie w pierwszej rundzie, nieprzekonująco przechodząc niedoświadczony zespół Pacers, negując wszystkie pozytywne słowa wypowiedziane o odświeżonym zespole po śródrocznych transferach. Nikt ze sprowadzonych w lutym zawodników nie dołożył swojej cegiełki w tej serii, zmuszając Ty Lue do wystawiania ekipy LeBron, i starzy dobrzy znajomi, na plecach których Cavaliers przesmyknęli się do drugiej rundy. Tam oczekiwali Toronto Raptors, którzy dokonali rozległych zmian w systemie gry, ustawiając działo z trójkami w kierunku Cleveland. Na nic się to nie zdało, bo LeBron wsadził rękę w ich klatę, i na żywca wydarł im serce, potrzebując na to mniej magicznej mocy, niż Mola Ram.
Dodatkowo, sam sobie podwyższył poziom trudności - w meczu nr 2 sprawdził jak często może trafiać MJ-owskiego fadeawaya (stajesz na przeciwko obrońcy, i oddajesz rzut odskakując od kosza, opadając; MJ zbudował na tym całą staroczłowiekową część swojej kariery). Odpowiedź brzmi 7.
W trzecim spotkaniu wszystko wskazywało na dogrywkę, ale LeBron miał pomysł. 8 sekund przed końcem meczu zaczął dryblować spod swojego kosza (niezbyt szybko). Gdy na zegarze zostały 4 sekundy dopiero przekraczał połowę boiska. Potem spokojnie wszedł do półdystansu, niezbyt precyzyjnie obrócony w stronę kosza, ponieważ jego nogi wskazywały w publiczność, tors 45 stopni dalej, a tylko ramiona i głowa skierowały się ku celowi. Około sekundy do końca meczu, LeBron jedną ręką pchnął piłkę w kierunku wysokiego punktu na tablicy, gdzie po odbiciu delikatnie wpadła do kosza, kończąc marzenia Raptors o szansach w tej serii. Następnie, dokładając troszkę soli do rany, kamera pokazała Kyle Lowry bliskiego łez, obrazując w ten sposób symboliczną relację LeBron = Raptors. 

Pytanie brzmi, czy Boston siedzi tak samo głęboko w kieszeni Jamesa? W poprzednich latach dostawali wciry bez pardonsu, w tym roku grają bez swoich dwóch potencjalnie najlepszych zawodników, ale też w całych play-off pokazują serce, i wyciągają wygrane mecze z kapelusza. W trudnej serii z Milwaukee mogli odpaść, gdyby tylko na przeciwnej ławce siedział prawdziwy trener. W półfinale konferencji Philadelphię stawiano w roli faworyta, i mimo, że wynik (4-1) wskazuje na znaczną przewagę Bostonu, to tak naprawdę tylko jedno spotkanie wygrali przekonująco. Pozostałe mecze Boston wydarł 76ers z niedoświadczonych rąk, zachowując chłodną głowę w decydujących momentach. Jeśli przejrzeć blogosferę, to opanowanie Bostonu emanowało przede wszystkim od trenera Brada Stevensa, który został obwieszczony geniuszem, profesorem, najlepszym trenerem w lidze, i czarodziejem. Strategiczne manewry, oraz rozwój zawodników, na których nikt nie liczył spowodowały, że nawet stając naprzeciw rozpędzonego LeBrona nikt nie wyklucza Bostonu bez Kyrie Irvinga i Gordona Haywarda. 

Żeby tak się stało Celtics muszą odpowiedzieć sobie na następujące pytania:

Czy ktoś może chociaż minimalnie przeciwstawić się Thanos... LeBronowi?

Spojrzyjmy:

1. Jaylen Brown - warunki fizyczne wystarczające na to, żeby stanąć na drodze Jamesa, ale potyczki z przeszłości wskazują, że Bron nadal jest dla niego za silny. Brown w tych play-off zdobył mnóstwo doświadczenia, i awansował przynajmniej dwa poziomy, ale teraz staje w obliczu naprawdę groźnego bossa, i może zabraknąć mu trochę umiejętności.

2. Jayson Tatum - rookie, bez masy na LeBrona. 

3. Marcus Smart - znakomity defensor, ale brakuje mu wzrostu. Frustrujący dla przeciwników zawodnik, ze względu na to, że jego model obrony to stanie tak blisko przeciwnika, że praktycznie chodzą w tych samych szortach. LeBron pokona go mózgiem.

4. Marcus Morris - pan Marcus twierdzi, że w lidze jest tylko dwóch znakomitych obrońców Jamesa. Kawhi Leonard, i właśnie on. Zgadzam się z nim w 50%.

5. Semi Ojeleye (sprawdź sobie jego pełne imię na wikipedii) - dobrze "zbudowany" rookie, który może postawić masę na drodze LeBrona. Znany również jako 6 darmowych fauli.

6. Al Horford - nie spodziewam się takiej konfiguracji często, bo Al chyba jest za wolny na to, żeby trzymać się Jamesa na obwodzie, plus może mieć koszmary z czasów Atlanty.

Cała liga zastanawia się nad tym, czy istnieje możliwość zwolnienia LeBrona, i Boston nie jest wyjątkiem. Jak widzisz, mam wątpliwości co do wszystkich zawodników, ale też zwróć uwagę, że wymieniłem potencjalnych 6 obrońców, co oznacza, że niczym Planetarianie, mogą wygrać ten pojedynek zespołowo. Zakładamy jednak, że LeBron rozegra tę serię na przynajmniej normalnym swoim poziomie (28 pkt/8as/9zb).

Czy wobec tego Boston zatrzyma minionków LeBrona?

Tutaj sytuacja wygląda znacznie bardziej optymistycznie dla Bostonu, ponieważ eskadra orła z Kevinem Love i Kylem Korverem na czele zaczęła prezentować troszkę więcej dopiero w serii z Raptors, a Celtics są zdecydowanie lepiej przygotowani do obrony linii rzutów za trzy punkty, która stanowi klucz do ofensywy Cavaliers. Z drugiej strony Love dysponuje arsenałem, którym może pokarać Boston, aktywując akcje dwójkowe z LeBronem, Korverem, czy Georgem Hillem, walcząc z podkoszowymi zawodnikami Celtics, i rozdając podania z tej półdystansowej strefy po lewej stronie linii od rzutów wolnych. Reszta kolegów Brona musi stanąć na wysokości zadania, a ich zadaniem minimum będzie trafiać czyste rzuty. W każdym meczu Cleveland kluczowe jest te 5 minut, kiedy LeBrona nie ma na boisku. Jeśli Cavs ten moment zagrają na remis, to przewaga leży po ich stronie. 

Mimo, że nie czuję się w gotowości do napisania hagiografii Brada Stevensa (jeszcze), to wiem, że potrafi on dostosowywać taktykę zespołu z akcji na akcję. Jak tylko zobaczy, że coś Bostonowi nie wychodzi, to taktyczny superkomputer wypluje inne rozwiązanie. Ze względu na przetrzebiony skład liczba rzeczonych rozwiązań jest ograniczona, ale zmuszanie Jamesa i spółki do dostosowania podejścia to dobry sposób na wybicie ich z rytmu. Stevens także bez wahania wskaże swoim zawodnikom słabe punkty obronne Cavaliers (np. Korver) i bezlitośnie skieruje tam ofensywne akcje, być może kierując Ty Lue do zdejmowania najwydajniejszych ofensywnie piątek z boiska. 

Seria Bostonu z 76ers lekko zachwiała moją wiarą, że top-end talent przeważa w play-off, ale Philadelphia nie dysponowała też doświadczeniem Cavaliers (i LeBronem). James musi kiedyś przegrać we wschodniej konferencji, i nie wątpię, że Celtics postawią ultratrudne warunki, ale to jeszcze nie ten rok. 

Cleveland Cavaliers - Boston Celtics 4 - 2

Typki w komentarzu,

Michał





3 komentarze:

  1. Moim zdaniem zmaganie będzie dłuższe o 1 rozgrywke CLE 4-3 BOS

    OdpowiedzUsuń
  2. Stawiam także CLE-BOS 4-3

    Jack

    OdpowiedzUsuń
  3. No i jeden mecz dla bostonu, który koniecznie chce nas zrobić w ciuła.

    OdpowiedzUsuń